Wymęczona, a jeszcze czeka na mnie kilka rzeczy do zrobienia, z pęcherzem na kości i z ogromnym szalem na szyi, który stara się jak najszybciej wyleczyć moje zapalenie na karku... heh mam nadzieję, że wasza środka jest lepsza:D
&&&
Kolejny dzień w Nowym Jorku. Wynajmowałam mieszkanie wraz z moją koleżanką z Paryża, która również dostała się na ten staż. Przynajmniej byłam z kimś znajomym z czego jak najbardziej się cieszyłam. Jeśli chodzi o mnie to dawałam sobie jakoś radę. W sumie Sofia - bo tak nazywała się właśnie moja współlokatorka, sama postanowiłam bawić się w blogowanie więc ja robiłam jej zdjęcia, a ona mi i tak o to miałyśmy urozmaicony czas wolny. Bo oprócz pracowania, miałyśmy jeszcze zajęcia z języka angielskiego. Jeśli chodzi o mnie i o Joselu, to nie odzywał się do mnie od tamtej pory, a ja sama nie chciałam się narzucać, kiedy mi na nic nie odpisywał. Adriana sama powiedziała, że lepiej odpocząć na jakiś czas a na pewno do siebie wrócimy, tyle tylko, że ja z każdym dniem czułam, że straciłam go na zawsze. Na dodatek dalej śledziłam ich poczynania w lidze i byłam szczęśliwa, kiedy zdobywał gole, ale widać było,że nie cieszy się tak jak kiedyś a ostatnio nawet jeden zadedykował i nie wiedziałam komu, ale poczułam uścisk w sercu na samą myśl, że może kogoś już ma. Dlatego ja sama skupiłam się na pracy i zdobywaniu nowych doświadczeń. Na dodatek postanowiłyśmy w jedną niedzielę wybrać się na wycieczkę z Sofią, która oczywiście została opisana na dwóch naszych blogach. Ale właśnie siedziałam na swoim łóżku z laptopem i wybierałam najlepsze zdjęcia na bloga kiedy dostałam wiadomość na skype od Adriany na co się lekko zdziwiłam, ale także ucieszyłam. Przyjęłam jej zaproszenie do rozmowy i od razu widziałam wielki pierścionek na swoim ekranie i dopiero po chwili zrozumiałam o co chodzi.
- Gratuluje!!
- Jej dziękuje! - zapiszczała - Kurna oświadczył mi się, a ciebie tu nie ma.
- Oj ale jeszcze raz gratuluje i co? Mam szukać sukienki i partnera?
- Sukienki oczywiście jako moja świadkowa!
- C-co?
- No a co myślałaś? To nawet oczywiste więc jak wrócisz to będziemy szaleć z ostatnimi sprawami. Bo wracasz?
- Wracam, wracam. Za niecałe cztery miesiące więc będziesz mnie miała dość.
- Wcale nie. Wiesz jak tęsknie? I nie tylko ja.
- Wiem rodzice mi o tym mówią co chwilę.
- Nie mówiłam akurat o rodzicach.
- Ramiro?
- Maria. - a ja poczułam kolejny uścisk w sercu - Widziałam się z nimi i mała strasznie za tobą tęskni, tak samo jak jej wujek.
- Nie odzywał się do mnie ani razu więc raczej nie tęskni. Ale masz rację, chyba powinnam coś napisać do Irene albo chociaż zadzwonić.
- Dokładnie, kochana dziewczynka, która tęskni za swoją ciocią. Ale teraz ja uciekam bo u nas jest już pierwsza w nocy więc dobranoc.
- Dobranoc, wkrótce porozmawiamy dłużej.
Adriana się wyłączyła więc ja sama odpaliłam swoją pocztę i postanowiłam odpowiedzieć na e-maile, a także napisać do Irene. W sumie sama nie wiem dlaczego, ale mój mail do niej wyszedł chyba na dwie strony. W sumie przeprosiłam ją za to, że się nie odzywałam, przeprosiłam chyba za wszystko, wyżaliłam się a do tego oczywiście była krótka wiadomość do Marii, która niebawem ma urodziny. W sumie nawet nie liczyłam na odpowiedź zwrotną, ale nie ma się co dziwić. Jako, że nie miałam co robić to postanowiłam poogladać sobie zdjęcia i tak o to po obejrzeniu swoich z wakacji i z Paryża, Nowego Jorku natrafiłam na te z Joselu. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy, ale postanowiłam być silna i po prostu zamknęłam ten folder i postanowiłam iść pod prysznic i spać. Bo w końcu czeka mnie jutro ciężki dzień.
&&&
Mijały kolejne tygodnie pracy, odpoczywania i nauki. Przyszła wiosna i co za tym idzie musiałam się rozchorować więc leżałam w łóżku opatulona w bluzę Joselu, która do tej pory była dla mnie najcieplejszą rzeczą jaką miałam w szafie a do tego z grubymi skarpetami i kołdrą i kocem było mi w sam raz. Na dodatek tak kiepsko się czułam, że wcale prawie nie spałam i dlatego przesiadywałam w nocy na necie, a rano odsypiałam. Tak było i tym razem. Bawiłam się kursorem, kiedy zobaczyłam, że Joselu chce się ze mną połączyć. W tym momencie byłam w wielkim szoku i w sumie myślałam, że to już przez tą gorączkę i nie wiedziałam czy mam odebrać czy też nie, ale jednak kliknęłam ok. Tyle tylko, że zamiast Joselu to miałam przed sobą Marię na co się pomimo złego samopoczucia uśmiechnęłam.
- Uff myslałam, ze nie psyjmies.
- Spokojnie, ale co to się stało, że ty u wujka? - i wytarłam nos
- Jestem chola, a mamusia z tatusiem przeplowadzaja sie. Zlesta wola telaz mojego blaciska a ja wole wujcia. - wzruszyła ramionkami i kichnęła
- Oj biedactwo.
- Ale ty tes chola?
- Dokładnie i nie dba nikt o mnie tak jak pewnie wujek.
- Cy ja wiem. - westchnęła - Mowi abym go nie zalazila bo musi dobse glac aby go zauwazono. Ale dla mnie moze psecies glac caly cas w Madlycie.
- Jak zawsze najwierniejsza fanka. - zaśmiałam się pomimo choroby - Ale mówisz, że będziesz mieć braciszka?
- Cak.- i kichnęła - Pseplasam.
- Aj chusteczki masz?
- Tak. - i wytarła nosek
- Maria z kim rozmawiasz? - usłyszałam Joselu i moje serce od razu stanęło na sam dźwięk jego głosu
- Z ciocią. Pozdlowic ja od ciebie? Cy ces z nia sam polozmawiać? - a ja jedynie lekko przymknęłam laptopa i wytarłam łzy - Skoda. - westchnęła a ja sama spojrzałam na laptopa i widziałam smutną Marię.
- Powinnaś skarbie się przespać.
- Nie cem.
- Kochanie wujek ma rację. Lepiej we dwie połóżmy się do łóżka i prześpijmy chorobę.
- No dobse. Kocham cie.
- Ja też cię kocham.
I nawet nie czekając na nic od razu się wyłączyłam i zamknęłam komputer. Po policzku spłynęła mi pojedyńcza łza i od razu wtuliłam się w poduszkę. Miałam rację, najlepiej przespać chorobę.
Widać, że Mar nadal bardzo zależy na Joselu. I myślę, że jemu na niej również. Mam nadzieję, że po jej powrocie do Madrytu pogodzą się ze sobą.
OdpowiedzUsuńPugowehnc ow nie lubię dzieci, przyznam się, że końcówkę ominęłam. Mam nadzieje, że nie było tam nic ważnego. :D Jeny. Mar! Olej tego Joselu, tyle! :D
OdpowiedzUsuń