sobota, 18 maja 2013

19

Na szybkiego dodaje bo zaraz mecz. Oby Castilla wygrała i zostało mi już tylko 4 weekendy z nimi, co ja będę później robić?:D

&&&
Joselu przez godzinę starał się mnie namówić na imprezę, aż w końcu mu uległam i dlatego musiałam wskoczyć w coś wyjściowego, ale odpowiedniego na wieczór. Wybrałam krótką spódnicę i do tego żółtą bluzkę. Wcześniej jeszcze przed imprezą zdjęcia zrobiła mi mama w naszym ogrodzie i zadowolona pojechałam taksówką na umówione spotkanie. Z tego co pamiętałam to oprócz nas mieli być też jego kumple z drużyny wraz z dziewczynami i byłam ciekawa czy coś się zmieniło. Ale o dziwo mój chłopak czekał na mnie pod klubem więc tylko się do niego uśmiechnęłam i od razu dostałam buziaka.

- Jak zawsze ślicznie wyglądasz.
- A dziękuje bardzo, ale już wszyscy są?
- Tak, tak, ale wolałem na ciebie poczekać.

Tylko się do niego uśmiechnęłam i weszliśmy do środka, gdzie już było sporo ludzi. Na dodatek pociągnął mnie do loży więc tylko wzięłam głęboki oddech i przywitałam ze starymi znajomymi, a także z tymi nowymi bo było dwóch nowych chłopaków, w tym jeden z dziewczyną, którą bardzo polubiłam i z tego co mówiła to studiowała weterynarię. I dlatego lubiłam tą ekipę, bo nie byli z modelkami tylko z normalnymi dziewczynami. Ale bawiłam się na prawdę dobrze i nie żałowałam, że dałam się wyrwać. Choć wypiłam trochę drinków to nawet Joselu ze mną tańczył czym mnie zdziwił. Ale jednak w pewnym momencie poszłam do baru, aby zamówić sobie kolejnego drinka i usiadłam na krześle barowym. Rozejrzałam się po klubie i uśmiechnęłam na widok tańczącego Joselu z Cristiną.

- Widzę, że już kolano się zagoiło. - usłyszałam przy swoim uchu więc się odwróciłam - Mar tak?
- Tak.
- Adam. - uśmiechnął się do mnie - Opatrzyłem ci kolano.
- A tak, tak. - zaśmiałam się - Miło w ogóle cię widzieć.
- Wolne? - i wskazał na krzesło obok na co pokiwałam głową - Ale jak widać kolano się zagoiło.
- Dokładnie. I już uważam w butach na obcasach.
- No tak. - zaśmiał się - Choć upadku nie widziałem.
- To może i dobrze.
- Ale jesteś tu sama?
- Z przyjaciółmi. Ale szaleją na parkiecie, albo piją w loży.
- To nie ładnie z ich strony, że tak ciebie tutaj samej zostawili.
- Nie zostawili, sama przyszłam. - zauważyłam i podziękowałam za drinka
- Ale może zatańczymy?
- Dlaczego nie. - zaśmiałam się

Poszliśmy na parkiet i nie powiem, ale Adam bardzo dobrze tańczył i bawiłam się fajnie, choć jego dłonie czasem zjeżdzały na dół, ale szybko je podnosiłam do góry. Po tańcu postanowiliśmy iść znowu do baru, gdzie zamówiłam kolejnego drinka i usiadłam znowu na krześle.

- Świetnie sobie radzisz na parkiecie. - zauważyłam
- Trzeba było czasem się jakoś zrelaksować przed ważnym kolokwium.
- Dlaczego medycyna? - i napiłam się drinka
- Zawsze lubiłem pomagać innym i tak jakoś. A ty? Czym się zajmujesz?
- Jestem dziennikarką modową.
- No, no. Jeszcze nie znałem dziennikarki.
- W takim razie już znasz. - zaśmiałam się
- A jak już spotkaliśmy się drugi raz to może dostanę numer? Wybralibyśmy się na kawę.
- W sumie to...
- Hej skarbie. - i dostałam buziaka - A ty mi gdzie uciekłaś?
- Nigdzie. - zaśmiałam się - Ale właśnie Joselu to Adam, Adam to Joselu. - i ich sobie przedstawiłam i widziałam, że niechętnie podali sobie dłonie
- Ale wracamy do domu?
- Już? - zdziwiłam się
- No tak, mamy mecz więc trzeba być wypoczętym.
- Dobrze. W takim razie miło było cię znowu spotkać. - uśmiechnęłam się

Joselu nawet nie poczekał aż on mi coś odpowie, tylko od razu pociągnął mnie w stronę wyjścia. Nawet nie pożegnałam się z innymi i siedziałam w taksówce i czułam, że Joselu jest na coś zły, ale nie wiedziałam kompletnie o co mu chodzi.

- Powiesz mi co się dzieje?
- Jeszcze pytasz? - rzucił
- No tak.
- Kto to był?
- Adam.
- Co za Adam? - i spojrzał na mnie
- Jesteś zazdrosny! - zaśmiałam się - Kiedy się wywaliłam to opatrzył mi kolano i dzisiaj się ponownie spotkaliśmy.
- I super było kiedy cię obmacywał w tańcu tak?
- Nie.
- A ja widziałem co innego.
- To widocznie masz problem z wzrokiem. - rzuciłam i odwróciłam się od niego a taksówkarz zatrzymał się pod jego blokiem, ale ja się nawet nie ruszałam
- Idziesz?
- Wracam do siebie. W końcu i tak masz mecz więc musisz wypocząć.
- I teraz ja jestem tym złym tak? Zajebiście wręcz. - rzucił zły i wysiadł

Nic sobie z tego nie robiłam tylko podałam adres taksówkarzowi i pojechaliśmy pod mój dom. Kiedy tam byliśmy to tylko zapłaciłam za kurs i poszłam do siebie najciszej jak się da, tak aby nie zbudzić rodziców. Przebrałam się w piżamę i od razu zakopałam pod kołdrę. Dopiero kiedy przyłożyłam głowę do poduszki to poczułam się zmęczona i lekko wcięta. Ale spało mi się bardzo dobrze i cieszyłam się, że nie muszę wstawać. Na dodatek wstałam dopiero późnym popołudniem. Czułam się jakby ktoś mnie przejechał walcem i tylko zeszłam na dół i chciałam napić się kawy.

- No, no zabawa się udała?
- Zabawa tak. - westchnęłam i złapałam za kubek z kawą - Chyba pokłóciłam się z Joselu.
- Chyba?
- Spotkałam tego lekarza, który mi opatrzył kolano. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy a on zazdrośnik był o to na mnie zły. - i usiadłam na krześle od razu kładąc głowę na blacie
- Kochanie faceci zawsze są zazdrośni. - zaśmiała się - Ale widocznie musiało być coś na rzeczy jeśli się pokłóciliście.
- Jak tańczyliśmy to miał ręcę na moim tyłku, ale je od razu podnosiłam do góry.
- Więc masz odpowiedź, co było dalej?
- Rozmawialiśmy tylko przy barze i przyszedł Joselu.
- Kochanie teraz już wiesz. Byłaś w klubie ze swoim chłopakiem, a dawałaś się poderwać innemu.
- I to dlatego był na mnie zły? Świetnie. - mruknęłam i uderzyłam czołem o blat
- Kochanie pójdź do niego i już. Możesz mu nawet zawieźć ciasto, które upiekłam.
- Dzisiaj ma mecz. - jęknęłam
- Więc po meczu możesz iść. - a ja zauważyłam, że nie wiem o której wróci a i nie mam kluczy - Nie masz kluczy do mieszkania?
- Przeprowadził się.
- Więc idź się doprowadź do używalności i jutro idziesz do Joselu. Ugotuj mu obiad. - a ja zdziwiona na nią spojrzałam - Twój tato to lubi.

Ale jednak wróciłam do siebie i zamiast się doprowadzić do porządku to rzuciłam na łóżku i zakopałam się pod kołdrę. O dziwo mecz był w telewizji więc oglądałam i widziałam, że Joselu źle grał i na dodatek go ściągnęli i rzucił ręcznikiem w ławkę. Zaklęłam pod nosem i wiedziałam, że to będzie trudna sprawa, ale napisałam mu wiadomość, tyle tylko, że on nawet mi nie odpisał. Tak samo było w niedzielę kiedy wstałam to też nie było żadnej wiadomości, ani nie odpisał. Tylko westchnęlam i poszłam pod prysznic. Wróciłam w szlafroku i otworzyłam swoją szafę, aby znaleźć coś ładnego i coś co on lubi. Bo wiedziałam, że wtedy mam już jakiś plus. Tyle tylko co na siebie włożyć, ale w końcu jednak postawiłam na sukienkę luźną i balerinki. Do tego torebka i pojechałam do niego po drodze zahaczając do knajpki, gdzie wzięłam jedzenie na wynos. Jeszcze do tego kupiłam deser i zadowolona ruszyłam w stronę jego mieszkania. Tyle tylk, że pukałam i pukałam a nikt nie otwierał więc byłam ciekawa gdzie on poszedł, ale wyciągnęłam telefon i już miałam do niego dzwonić, ale jednak jeszcze raz zapukałam i wtedy drzwi się otworzyły.

- Hej. - i się słodko uśmiechnęłam
- Co tu robisz?
- Też się cieszę, że cię widzę i mam obiad? - i pokazałam na reklamówki
- Już jadłem.
- Yhym czyli dalej się gniewasz. - westchnęłam - W takim razie wrócę do domu.
- Może do niego?
- Ok. - i zła weszłam do jego mieszkania i rzuciłam wszystko na kanapę - Nie ruszę się stąd jeśli mi nie wygarniesz wszystko co myślisz bo mam dość tej całej sytuacji bo ja nic nie zrobiłam.
- Nic? A ten dupek to co?
- Boże tylko z nim rozmawiałam przy barze, przecież to nic złego.
- Taaa gdybym nie podszedł to kto wie do czego by doszło.
- Do niczego! - wydarłam się - Czy już nie można normalnie rozmawiać z facetem?!
- A obmacywanie? On miał łapy na twoim tyłku!
- Które od razu podnosiłam do góry! Nie masz się o co obawiać, nie jestem tobą! - i dopiero dotarło do mnie co powiedziałam a on od razu się odwrócił - Joselu przepraszam.
- Nie no powiedziałaś prawdę. W końcu to ja pieprzę wszystkie na dyskotekach.
- Ej, ej. - i przytuliłam się do jego pleców - Wcale tego nie powiedziałam, tylko nie lubię jak gniewasz się na mnie za coś takiego. Bo ja na prawdę nic nie zrobiłam, tylko z nim rozmawiałam tak jak ty z innymi dziewczynami. - i stanęłam na palcach dając mu buziaka w szyję - Proszę cię nie gniewaj się na mnie.
- Przepraszam. - westchnął i mnie przytulił - Po prostu...
- Nie masz się o co bać. - i pogłaskałam go po ramieniu - Jestem z Tobą, reszta to tło.
- Nie chce cię stracić. - szepnął i spuścił głowę ale podniosłam ją za podbródek i po prostu go pocałowałam - Nie Mar, nie. - i się odsunął - Nie chce takiego godzenia.
- Nie godzę się z tobą. - zauważyłam -  W końcu ja się na ciebie nie gniewałam, tylko chciałam ci podziękować. Ale teraz mogę zjeść obiad? - i usiadłam na kanapie i wyciągałam pudełka a ten stał jak ten ciołek - No co?
- Boże Mar jak ja cię kocham. - szepnął i się wręcz na mnie rzucił całując
- Ej, ej. - i ze śmiechem się wyswobodziłam - Ja nie mogłam cię pocałować a ty możesz się tak na mnie rzucać?
- Przepraszam.
- Najpierw zjemy, a później możemy robić cokolwiek.
- Spacer?
- Zadecyduje jak zjem. - i dałam mu całusa - Ale uśmiechnij się do mnie. - i dostałam uśmiech, który odwzajemniłam

Na szczęście obiad smakował i jemu tak samo jak i mi i byłam zadowolona. Po zjedzeniu tylko leżałam sobie na kanapie i masowałam brzuszek bo na prawdę się objadłam. Ale jednak postanowiliśmy iść na spacer bo i tak pogoda nam dopisywała. Tak bym mogła na prawdę cały czas, trzymając się z nim za rękę i po prostu spacerować. Wróciliśmy do jego mieszkania i leżałam sobie zadowolona na kanapie i czekałam aż mi przyniesie szklankę soku. Tyle tylko, że zaczął dzwonić mój telefon więc tylko jęknęłam i od razu zerknęłam kto to i odberałam.

- Tak skarbie? - a Joselu spojrzał na mnie zdziwiony
- Nie uwierzysz!
- Jesteś w ciąży?
- Coś lepszego! Dostałyśmy propozycję pierwszej współpracy! I to nie byle z kim.
- O matko...
- No właśnie! Dlatego odpisać mam, że się zgadzamy tak? A jutro będziemy na kawie to ci wszystko powiem.
- No ba. To do jutra. - zaśmiałam się i wyłączyłam - Aaaa mamy pierwszą współpracę!
- Gratuluje. - uśmiechnął się do mnie i podał szklankę
- Dziękuje. - i się do niego przytuliłam - A pan kiedy zdobędzie dla mnie gola?
- Staram się.
- To może mam sposób. - zaśmiałam się a on zdziwiony na mnie spojrzał więc go pocałowałam. Owinięta tylko w prześcieradło leżałam na łóżku i śmiałam się z jakiejś starej historii, którą opowiedział Joselu
- Tęsknisz za tym co było między nami wcześniej? - zapytał a ja analizowałam jego pytanie
- Czasami. - i podparłam brodę o ręce
- Za czymś konkretnie? - a ja zaprzeczyłam - Ja tęsknie za tobą.
- Przecież jestem. - zaśmiałam się
- Wiem, ale tęsknie za tym - i pogłaskał mnie po plecach - Że leżysz obok mnie i po prostu rozmawiamy. Za tym, że oglądamy film i przeciągając się wstajesz i idziesz spać. Jak suszysz mi głowę, abym w końcu posprzątał.
- Wiem, ale tak jest dobrze. - zauważyłam - I to nie tak, że nie chce albo coś w tym stylu. Po prostu...chcę zacząć jakby od nowa. Chociaż mieszkanie z rodzicami ma swój plus bo nie muszę płacić za mieszkanie, ani jedzenie.
- Wiem skarbie, ale tęsknie czasem za tym co mieliśmy kiedyś.
- Ej, ej. To co było to było, ważne jest co jest teraz. - i dałam mu buziaka w pierś - A mi się podoba to co jest teraz. I mam same dobre wspomnienia z tamtych czasów. A i ty sam powinieneś wyciszyć swój umysł i skupić się na grze.
- Ty jak zawsze dobrze mnie znasz.
- Nie, ja chce po prostu zobaczyć starego Joselu na boisku, który był idolem chłopców a wszystkie dziewczyny za nim szalały.
- Chce aby szalała za mną jedna dziewczyna.
- Oj szaleje, szaleje. - zaśmiałam się - Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo.
- Nigdy nie leciałaś na mnie bo jestem piłkarzem.
- Bo nie wierzyłam ci, że nim jesteś. - zaśmiałam się - Ale w sumie kiedy zobaczyłam ciebie bez koszulki to zrozumiałam, że chyba jest coś na rzeczy.
- Wtedy? Kochana musiałem cię zabrać na stadion abyś mi uwierzyła.
- Oj tam. - wystawiłam mu język a on udawał, że chce mi go ugryźć na co się zaczęłam śmiać a on mnie jedynie pocałował
- Nie wiem czy ty o tym wiesz, ale cię nie wypuszczę do rana.
- Wiem i dlatego mam wszystko na zmianę. - wystawiłam mu język
- W takim razie jestem zadowolony i to bardzo. - i mnie mocno przytulił
- Ale nastaw budzik.
- Zdecydowanie. Miałem mały armagedon po tym spóźnieniu. A ty zaliczyłaś spotkanie z chodnikiem.
- Dlatego mam teraz balerinki. - zaśmiałam się - Ale nie zamierzam się spóźniać więc nastaw, a ja idę do toalety. - i założyłam na siebie jego koszulkę

Ale kiedy wróciłam to łóżko było już rozłożone i pościelone więc zadowolona wskoczyłam pod kołdrę i zaraz mnie przytulił do siebie. Jeszcze tak leżeliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, aż w końcu padłam wykończona.

2 komentarze:

  1. Słodko:) Duża zmiana zaszła w ich życiu:) Joselu bardzo się zmienił. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ich kłótnia nie trwała długo i szybko sobie wszystko wyjaśnili. Mam nadzieję, że Adam już nie namiesza między nimi :)

    OdpowiedzUsuń