Ha do końca zostały jeszcze tylko dwa rozdziały i kończy się to opowiadanie wraz z ligą adelante... ahh co ja bez Castilli zrobię w te wakacje?
***
Wielkimi krokami zbliżały się urodziny Joselu i słyszałam, że mieli mieć super imprezę. W końcu Adriana miała dobre rozeznanie, a do tego była moim dobrym szpiegiem. tyle tylko, że jak siedziałam na parapecie swojego mieszkania to wpadła do mnie Sofia i tylko jak widziałam mnie to podała mi laptopa i kazała napisać wiadomość do Joselu. Spojrzałam jedynie na nią zdziwiona, ale z drugiej strony miała rację. Do tej pory mnie wszystko trzymało i nie wiedziałam już jak mam sobie poradzić. Otworzyłam swoją pocztę i bawiłam się kursorem, byłam dziennikarką a nie potrafiłam obrać w kilku słowach to co chciałam powiedzieć i to co czuje. Ale w końcu jednak wzięłam głęboki oddech i moje palce same zaczęły pisać.
&&&
Wróciłem z kręgli na które wybrałem się z chłopakami i musiałem przyznać, że takie wyjście jest na prawdę fajne, zwłaszcza bez dziewczyn. Choć umówiłem się na randkę z dziewczyną, którą poznałem w knajpce. Ale jednak poszedłem pod prysznic i kiedy leżałem w łóżku to złapałem za swój telefon i sprawdziłem czy nie mam czasem jakichś wiadomości. Ale kiedy zobaczyłem, że mam jeden e-mail i to od Mar to nie wiedziałem czy mam przeczytać, czy też od razu lepiej usunąć. Ale jednak odpaliłem, ale to był dosyć długi e-mail więc musiałem odpalić komputer. Westchnąłem jedynie, ale się po niego schyliłem i czekałem, aż się otworzy.
Hola
Nie wiem, czy otworzysz w ogóle ten e-mail, ale jednak mam nadzieję, że tak. W sumie to dziwne bo jestem dziennikarką, a kompletnie nie wiem co mam ci napisać. Moje myśli wręcz szaleją, ale palce nie chcą mnie słuchać. Więc z góry przepraszam za jakieś bzdety. Na dodatek przepraszam bardzo za to, że cię tak zraniłam. I nie myśl nawet, że to jakiś atak przeciwko tobie, bo za pierwszym razem to ty zraniłaś mnie. Miałeś rację, powinnam najpierw porozmawiać z tobą na temat mojego stażu. Ale nie sądziłam, że się dostanę. Nawet o tym zapomniałam, ale w końcu nie ma się co dziwić. Przy tobie zawsze nie myślę bo ważne jest dla mnie to, że jestem przy tobie szczęśliwa. Bo tak jest, jednym gestem potrafisz sprawić, że mogę przenosić góry. Twój uśmiech, głos sprawia, że mam przyspieszony puls i chcę spędzić każdą minutę z tobą. Choć teraz wiem, że straciłam cię już na zawsze. I pomimo, że minęło już trochę czasu to nie potrafię nadal o tobie zapomnieć. Rozpamiętuje każdego dnia to co było i nie potrafię iść na przód. Staram się, ale nie potrafię. Na prawdę spieprzyłam, a teraz będę płacić za to. Wracam za trzy miesiące i nie mam do czego. Bo nie ma już Joselu i Mar, szczęśliwej pary. Każdy z nas będzie żyć osobno, choć w tym samym mieście. Już teraz za tobą tęsknie, więc nie wiem jak to będzie mieć cię tak blisko, ale jednak daleko. Zawsze byłeś dla mnie najlepszym co miałam. Choć na początku myślałam, że jesteś po prostu tanim podrywaczem, który po prostu się nudzi. A okazałeś się tym, którego pokochałam całym sercem. Jeszcze raz przepraszam, chociaż wiem, że jednym emailem nie naprawię wszystkich swoich błędów.
Mar
Przymknąłem oczy i sam nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Sam za nią tęskniłem i to bardzo, ale nie chciałem, aby było znowu tak samo. Chciałem mieć ją przy sobie i być po prostu szczęśliwy. Jak to mówią, czasem dwie osoby, które się kochają muszą żyć osobno. Tylko westchnąłem i schyliłem do szafki nocnej z której wyciągnąłem nasze wspólne zdjęcie. Do tej pory je miałem bo strasznie mi się ono podobało, tak to było to samo, którym się pochwaliłem na swoim koncie, a kiedy tylko się rozeszliśmy to je usunąłem bo nie chciałem po prostu widzieć jak jest szczęśliwa. Nawet od tamtej pory nie byłem na blogu dziewczyn, więc tylko wpisałem odpowiedni adres i widziałem, że jednak Mar mówiła prawdę. Wrzuciła zdjęcia z Nowego Jorku w którym tak bardzo bym chciał być z nią. Na dodatek był uśmiech, ale nie taki jaki widziałem na codzień. Może to co napisała mi, było prawdą? Ale jednak postanowiłem to wszystko na spokojnie przemyśleć niż podejmować jakieś decyzję, teraz pod wpływem procentów i chwili. Dlatego zamknąłem laptopa i po prostu zakopałem się pod kołdrę. W końcu jutro wybierałem się na randkę na którą trzeba było też się przygotować.
Ale jednak na drugi dzień najpierw dwa treningi, wygłupianie się w szatni i wypad na randkę. Flor bo tak miała na imię, już na mnie czekała przed kafejką do której ją zaprosiłem. Nie powiem, ale spędziłem na prawdę miły czas na rozmowie i musiałem przyznać, że dziewczyna była bardzo sympatyczna i nie żałowałem, że to właśnie ją zaprosiłem na randkę. Ale jednak po knajpce zaproponowałem spacer, na który się zgodziła i tak o to spacerowaliśmy i nie wiem jakim cudem nasze kroki skierowaliśmy do parku w którym zawsze spędzałem czas właśnie z Mar, której do tej pory nie odpisałem. Ale tak się zamyśliłem, że nie usłyszałem pytanie, które zadała mi Flor i dopiero kiedy mnie szturchnęła to się ocknąłem.
- Przepraszam zamyśliłem się.
- To było widać. - zaśmiała się - Ale coś nie tak?
- Nie, nie. Po prostu coś mi się przypomniało z tym miejscem.
- Ciężkie rozstanie? - i uważnie mi się przyjrzała a ja jedynie westchnąłem i przytaknąłem - Ale nie spotkamy jej tutaj?
- Nie, obecnie jest w Ameryce.
- To dlatego ze sobą zerwaliście? - i pociągnęła mnie na ławkę
- W sumie to tak, nie zapytała mnie o zdanie i po prostu wyjechała.
- Przykro mi.
- Widocznie tak musiało być. - westchnąłem
- Kochasz ją. - a ja już chciałem zaprzeczyć, ale była szybsza - Tylko byś skłamał. Widać to po tym jak zareagowałeś na to miejsce i jak ciężko ci o tym rozmawiać. Też przeżyłam ciężkie rozstanie, a raczej rozwód. - a ja zdziwiony na nią spojrzałem - Nie mówi się takich rzeczy na pierwszych randkach. - zaśmiała się - Ale tak, jestem rozwódką i to pozwoliłam odejść komuś kogo kocham, a raczej już kochałam.
- Jak sobie z tym poradziłaś?
- Nie było łatwo, przyznaję. Ale z drugiej strony jeśli on już mnie nie kocha, a ma teraz szczęśliwą rodzinę to po co kogoś trzymać na siłę.
- Mar do mnie napisała. - wyznałem - Napisała, że przeprasza, że dalej kocha.
- Ale?
- Boję się, że będzie tak dalej. Wrócimy do siebie i znowu coś się zepsuje. Za pierwszym razem to ja ją zraniłem, rozeszliśmy się i wróciliśmy.
- Odwet?
- Piszę, że nie.
- Więc w czym problem? Joselu, przemyśl to i jeśli kochasz ją to zawalcz. Mi nie było dane, bo miłość tylko w jedną stronę nigdy nie wypali. Ale jeśli ty kochasz ją, a ona ciebie to zawalczcie o to.
- Mar wraca za trzy miesiące.
- Więc masz trzy miesiące na porządne przemyślenie sprawy.
- No tak. I przepraszam, że na randce rozmawiamy o czymś takich. Pewnie się nie spodziewałaś. - zaśmiałem się
- Czasem lepiej jest porozmawiać z kimś obcym niż z bliskimi przyjaciółmi.
- No tak, zwłaszcza, że najlepsza przyjaciółka jest szpiegiem. - zaśmiałem się a ona zdziwiona na mnie spojrzała - Mamy wspólnych znajomych.
- No tak. - i się do mnie uśmiechnęła - No, ale wracamy?
- A tak, tak. Odprowadzę cię.
Tylko się do mnie uśmiechnęła i od razu ruszyliśmy w stronę jej mieszkania, które o dziwo nie znajdowało się dosyć daleko. Ale przez całą drogę rozmawialiśmy już na przyjemniejsze tematy i przez cały czas się śmialiśmy. Nawet nie zauważyłem, że już stoimy pod jej blokiem i w sumie nie wiedziałem jak mam się pożegnać, ale dała mi Flor buziaka w policzek i powiedziała, że jak będę miał ochotę sie jeszcze spotkać na nic nie znaczący spacer, na pogawędkę bądź nawet kawę to abym zadzwonił. Numer miałem, ale i tak podziękowałem i poczekałem aż wejdzie do klatki. Kiedy była w środku to tylko z uśmiechem ruszyłem w stronę swojego mieszkania, w sumie miała rację. Musiałem teraz przemyśleć sprawę, zwłaszcza, że mam dużo czasu bo aż trzy miesiące, choć zapewne nim się obejrzę to ten czas szybko zleci i będę musiał porządnie się zastanowić co mam robić dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz