Ha mamy imprezę hahaha :D ale ok, Merry Easter! mam nadzieje, że u was tak samo ładna pogoda i ciepło jak u mnie!:)
&&&
Wielkimi krokami zbliżały się urodziny Ramiro i Adriana dlatego szalała jeszcze bardziej i starała się wszystko doprowadzić do ostatniego guzika. Dlatego nawet jej pomagałam i załatwiałam o co prosiła, ale nie miałam do tej pory prezentu. Zawsze jeśli chodzi o niego to załatwiał to Joselu, a ja dla Adriany, ale musiałam jakoś sobie sama radzić. Dlatego po pracy wybrałam się do sklepu w którym wiedziałam, że mogę znaleźć coś ciekawego. Chodziłam tam chyba już wiecznośc i nic nie mogłam ciekawego wymyślić, aż w pewnym momencie wpadłam na jakiegoś chłopaka więc tylko przeprosiłam i zaraz szybko uciekłam z tamtego stanowiska. I poszłam na drugą stronę gdzie były książki poświęcone fotografi. Tylko zobaczyłam, że ten chłopak się do mnie uśmiecha więc odwzajemniłam gest i powróciłam do oglądania książek, az w końcu znalazł się obok mnie.
- Polecam tą. - i sam wziął jedną do ręki
- Fotografia do początkujących?
- W sam raz dla tych, którzy dopiero zaczynają. - uśmiechnął się do mnie
- A jak już powiem, że już się co nie co na tym zna?
- W takim razie najlepsza ta. - i podał mi drugą - Jeśli to chłopak to na pewno się spodoba.
- Czyli odpowiednia na prezent urodzinowy?
- Jak najbardziej. - a ja tylko podziękowałam i z uśmiechem oglądałam - Raul jestem.
- Mer.
- Ładnie. - na co podziękowałam - Ale zgadłem? Dla chłopaka?
- Przyjaciela. W sumie to kompletnie nie wiem co mu dać, ale od niedawna odkrył smykałkę do fotografii więc pomyślałam, że byłoby to dobrym prezentem.
- Więc ta książka będzie jak najbardziej trafionym prezentem. - uśmiechnął się co odwzajemniłam
- A ty? Zajmujesz się fotografią? - a on przytaknął
- Już bardziej zaawansowaną.
- W takim razie posłucham. - zaśmiałam się i wzięłam książkę pod pachę
- Ale może kawa? - a ja się jedynie zaśmiałam bo chłopak nie próżnował, ale w sumie dlaczego i nie na co pokiwałam głowę, że się zgadzam
We dwoje poszliśmy do klasy gdzie zapłaciliśmy za nasze zakupy i z reklamówkami poszliśmy do kafejki na rogu gdzie zamówiliśmy kawę i usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Nie powiem, ale rozmawiało mi się z Raulem bardzo dobrze i musiałam przyznać, że nie był wcale takim podrywaczem jak myślałam, a wręcz przeciwnie. Był bardzo interesującym chłopakiem. Nawet nie zorientowałam się, że rozmawiałam z nim już dobre cztery godziny, ale dowiedziałam się o nim a prawdę dużo i dlatego postanowiliśmy umówić się na kolejne spotkanie. Wróciłam do domu i oczywiście jak tylko przekroczyłam próg to odezwał się mój telefon i zobaczyłam, że mam siedem wiadomości od Adriany więc tylko westchnęłam i odebrałam.
- Taak?
- No nareszcie! Dzwonię i dzwonię.
- Przepraszam. - i weszłam do swojego pokoju rzucając wszystko na łóżko - Ale byłam z chłopakiem.
- Że co?! Opowiadaj! - a ja tylko sama rzuciłam się na łóżko
- Ma na imię Raul, jest fotografem, pomógł mi z prezentem dla Ramiro i piliśmy kawę i umówiliśmy się na randkę.
- Czy ty musisz zawsze wynaleźć chłopaków w takich miejscach?
- Ej nie moja wina. - zaśmiałam się - Ale fajny jest.
- Ale go poznam w swoim czasie prawda? - a ja od razu potwierdziłam - Tylko uważaj dobrze?
- Oczywiście. Ale sama też mówiłaś, że czas iść na przód i myślę, że to jest właśnie ten moment.
- W takim razie bez problemu możesz go w razie czego zaprosić na urodziny.
- Zobaczę.
- Więc baw się dobrze. - na co się uśmiechnęłam
- Ale co pani chciała?
- Już nie ważne. - zaśmiała się - Potrzebowałam poradzić się w czymś, ale zadzwoniłam do kogoś innego.
- No dobrze. A teraz kończę bo padam z nóg.
- No tak, tak. Więc od spotkania maleńka.
&&&
&&&
Urodziny - czas który jak najbardziej uwielbiałam. Tyle tylko, że to nie były moje, a Ramiro. Już rano dodałam notkę na bloga odnośnie tego wydarzenia i zadowolona poszłam do pracy. Trochę musiałam tam się napracować, ale podtrzymywała mnie na duchu myśl, że wieczorem spotkam się z przyjaciółmi i Raulem, którego również zaprosiłam na imprezę. Na dodatek na samo jego wspomnienie się uśmiechnęłam bo na prawdę randka z nim była jedną z najlepszych jakie do tej pory miałam. Muszę przyznać, że na prawdę cieszyłam się, że go spotkałam w tym sklepie. Dlatego po pracy, gdzie urwałam się i tak wcześniej pojechałam do domu gdzie szybko poszłam się przebrać. Dzisiaj postanowiłam na krótkie spodenki ze skóry, czarny top i na to brokatową narzutkę. Jeszcze dodatki, szpilki, torebka i byłam gotowa. Raul obiecał zrobić mi kilka zdjęć przed bo wiadomo, że na imprezie może być różnie. Kiedy tylko podjechał pod mój dom to od razu pożegnałam się z rodzicami i poszłam do jego auta, tam przywitaliśmy się buziakiem i ruszyliśmy w stronę mieszkania moich przyjaciół. Oczywiście zrobiliśmy kilka zdjęć i gotowi weszliśmy na górę, bez pukania bo już dochodziła muzyka i najpierw rozejrzałam się, ale zaraz w oczy rzuciła mi się moja przyjaciółka więc pociągnęłam ze sobą chłopaka. Przedstawiłam ich sobie wszystkich, dałam prezent wraz z życzeniami przyjacielowi i dostaliśmy drinki do ręki. A raczej ja bo Raul prowadził. Po woli oczywiście przedstawiałam go innym ale i tak w końcu usiadłam na oparciu kanapy i się śmiałam z kawału opowiedzianego przez moją koleżankę z liceum, która dalej utrzymywała kontakt z Adrianą.
***
Przyszedłem sam dzisiaj na urodziny Ramiro, gdyż Estella ponownie była na jakiejś sesji, tym razem w Barcelonie i na prawdę miałem już dosyć tego. Bo ostatnio nie mieliśmy dla siebie w ogóle czasu, a nie byłem do tego przyzwyczajony. Na dodatek miałem teraz ciężki okres jeśli chodzi o mecze bo wiadomo na początku trzeba pokazać się z jak najlepszej strony a nam w ogóle nie szło dobrze. Już trzy mecze pod rząd przegraliśmy, a ode mnie wymagali coraz więcej. A sam miałem dołek i nie mogłem strzelić żadnego gola, jak moje piłki nie przelatywały nad bramką, to obok. Jednak wracając do imprezy to stałem w kącie z butelką piwa i obserwowałem towarzystwo. Choć musiałem przyznać, że wypatrywałem jednej osoby - a mianowicie Mar i kiedy ją zobaczyłem w towarzystwie jakiegoś chłopaka to od razu zacisnąłem dłonie. Jak widać długo jej nie trzeba było, aby się podnieść. Choć z drugiej strony nie mogę mieć jej za złe. W końcu sam ją zdradziłem i zostawiłem. Jednak kiedy przyglądałem się jej dłużej to musiałem przyznać, że ten koleś wcale mi do niej nie pasował. Był dziwny, choć z nim nie rozmawiałem, ale uśmiechy i delikatne dotknięcia dłoni z ich strony przekonało mnie do tego, że tutaj święci się coś większego. I to właśnie on, a nie ja będzie każdego dnia mile spędzać czas z Mar, która dalej była ładna. A kiedy w pewnym momencie zobaczyłem jak się szeroko uśmiecha i poprawia włosy to sam uśmiechnąłem się pod nosem. Pamiętam doskonale jak to na mnie działało, zwłaszcza na początku. Ale w pewnym momencie zobaczyłem, że koło mnie ktoś staje więc odwróciłem się i zobaczyłem Adrianę do której się uśmiechnąłem.
- Proszę cię, nie rób nic co może to zepsuć. - rzuciła a ja na początku nie wiedziałem o co jej chodzi - Mar.
- Ale nic nie robię.
- Na razie, ale widzę jak na nią patrzysz.
- Po prostu obserwuje towarzystwo i cieszę się, że Mar podniosła się po rozstaniu.
- No tak, w końcu nie mogła wiecznie cię opłakiwać. - a ja tylko spuściłem głowę, nigdy nie mogłem znieść płaczu najbliższych mi osób, zwłaszcza kobiet - Słuchaj Joselu. - westchnęła - Wiem jak to jest. Zobaczyłeś ją uśmiechniętą, wspomnienia powróciły, ale nic nie zmienisz. Jesteś z Estelle, a ona w końcu się podniosła i ma Raula. To na prawdę sympatyczny chłopak.
- Wiem...
- W końcu sam jej powiedziałeś, że już nie czujesz do niej tego co kiedyś.
- Nie musisz się o nic obawiać. - rzuciłem ostro - Mar to skończona przeszłość.
- To jeśli tak mówisz to dostosuj się do swoich słów, albo przestań się okłamywać. - rzuciła z ironią i odeszła ode mnie a ja nie wiedziałem o co jej chodzi
Ale jednak poszedłem po drugie piwo bo mi się skończyło i krótko porozmawiałem z solenizantem i znów zostałem sam bo go porwali koledzy z pracy, więc tylko westchnąłem i zaraz przy mnie pojawił się Raul, który złapał za butelkę wody.
- Hej, my chyba się jeszcze nie poznaliśmy. - zauważył
- Tak, Joselu jestem. - i podałem mu rękę, a on sam się przedstawił - Przyszedłeś z Mar prawda?
- Tak. - uśmiechnął się - Znacie się?
- Bardzo dobrze, jesteśmy znajomymi.
- Rozumiem. - i ten głupi uśmiech nie schodził mu z twarzy i zaraz przy nas pojawiła się Mar więc się z nią przywitałem co sama rzuciła krótkie hej - Właśnie rozmawiałem z Joselu
- Tak a o czym?
- Nie martw się nic mu nie powiedziałem złego na twój temat. - rzuciłem
- Raczej chyba nic złego na mój temat nie masz do powiedzenia bo nic złego nie zrobiłam czy ja o czymś nie wiem?
- Nie, nie. Ty nic nie zrobiłaś.
- No tak, ale zbieramy się? Jestem już na prawdę zmęczona.
- Jasne. Więc do zobaczenia. - rzucił do mnie
- Na razie. - i znów byłem sam i tylko zakląłem pod nosem i sam postanowiłem się zbierać więc znalazłem Ramiro - No to ja się będę zbierać.
- Już? Tak późno przyszedłeś i już uciekasz?
- Tak. - rzuciłem a on od razu mi się przyjrzał
- Wszystko gra?
- Jak najbardziej. Lepiej być nie mogło.
- Ej, ej spokojnie. - zaśmiał się - Są moje urodziny więc wyluzuj.
- Nie denerwuj mnie ok? - i od razu go spiorunowałem spojrzeniem
- No dobrze. Jak się uspokoisz to daj znać to pogadamy. - rzucił
Jedynie odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z mieszkania i dopiero kiedy byłem zdala to się uspokoiłem i jednak nazwałem siebie durniem, że tak potraktowałem przyjaciela i dlaczego? Dlatego, że moja była miała mnie gdzieś i nie chciała przebywać ze mną w jednym miejscu. Że przez cztery lata przyjaźni i związku tylko to dostaje z jej strony, i że ma ten pieprzony uśmiech zarezerwowany teraz dla jakiegoś pacana, który jest na jej każde zawołanie. Kopnąłem kamyk, który leżał na mojej drodze i chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu, który jeszcze do niedawna należał do mnie i do Mar.
- Kurwa, dlaczego musiałem tak sobie skomplikować życie? - rzuciłem sam do siebie i ruszyłem już spokojnie w stronę mieszkania
a teraz to musi się dopiero szkoda zrobiło. a niech cierpi nalezy mu się . Następnym razem dłużej się będzie zastanawiał zanim zdradzi jakąś dziewczynę. z jednej strony cieszę się, że Mer poznała Raula, ale z drugiej, przecież wiadomo, że wolałabym żeby Joselu tak na maksa się nawrócił i znów byli razem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A mi nie, mi się szkoda go nie zrobiło. Chciał? No to ma. Kazał mu ktoś iść do inne dziewczyny tylko dlatego, że się znudził? o nie. Więc niech się wciska się w związki Mer! :)
OdpowiedzUsuńNiech cierpi! :) Dobrze mu tak. Cieszę się, że Mar daje sobie radę:) Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam serdecznie, Jastylla:)
OdpowiedzUsuń