I w końcu nadeszła ta chwila... wracam z dwojoną siłą, bo z kolejnym opowiadaniem, które zaczęłam praktycznie pisać od nowa, bo nie od zera. Gdyż niektóre rozdziały są jeszcze z grudnia 2011 roku. Ale zbyt bardzo mi się ta historia spodobała, zbyt bardzo ciążyła mi na sercu i w końcu usiadłam do niej i tak o to skończona, zostaje wam przedstawiona.
Mam nadzieję, ze się wam spodoba tak samo jak mi. Tak samo jak szablon, który po raz kolejny wykonała Natalia! Której jak zawsze bardzo dziękuje. Również został dodany mój opis, mam nadzieję, że i on się wam spodoba, choć większość z was mnie już dobrze zna.
Jednak wracając do opowiadania: jest to historia Joselu i Mar. Młodej pary, która poznała się w Madrycie i tak mieszka. Joselu to piłkarz Castilli, Mar to dziennikarka Vogue. Piszę to teraz, bo nie będzie opisów bohaterów. Możecie tam tylko zobaczyć zdjęcia i ich nazwiska to wszystko. Stwierdziłam, że tak będzie lepiej bo po co tworzyć sztuczny opis, jeśli można wywnioskować niektóre cechy w czasie czytania.
Opowiadanie ma 25 rozdziałów, nie mniej, nie więcej. Jest już całkowicie skończone więc mogę dodawać w każdej chwili i kiedy chcecie, stąd też moje pytanie, czy wrócić do publikowania dwa razy w tygodniu? Zastanówcie się, a tymczasem zostawiam was z prologiem.
&&&
4 lata wcześniej
Miałam już dosyć siedzenia w domu przed biurkiem, albo na tarasie z laptopem. Nie nawiedziłam tych momentów, kiedy zbliżał się koniec roku a ja musiałam zaliczyć wszystkie przedmioty i dobrze napisać pracę. Już wolałam iść na egzamin niż siedzieć nad tysiącem książek, publikacji i po prostu notować i notować, aż powstanie określona liczba liter. Na dodatek nie miałam przez to czasu nawet na zakupy, zwykłe odpoczywanie czy też spotykanie się z Adrianą, moją najlepszą i jedyną przyjaciółką. Zresztą ona sama miała ciężko bo tak samo jak ja musiała zaliczyć kolejny rok na dziennikarstwie. I dlatego sama siedziała nad swoimi pracami, ale w końcu umówiłam się z nią na kawę w naszej ulubionej kafejce. Więc wyszykowałam się w same najwygodniejsze rzeczy jakie znalazłam w swojej szafie, do tego spakowałam swoją dużą torbę i gotowa wyszłam z domu. Po drodze wstąpiłam jeszcze do biblioteki gdzie wypożyczyłam dwie kolejne książki i ruszyłam spacerkiem w stronę kafejki. Usiadłam przy stoliku od razu na krzesło obok rzucając swoje rzeczy i zamówiłam sok dla siebie. Musiałam czekać na swoją przyjaciółkę jeszcze godzinę więc za ten czas wyciągnęłam swojego laptopa i zaczęłam od nowa pisać pracę, ale po dziesięciu minutach doszłam do wniosku, że muszę choć jeden dzień odpocząć od tego wszystkiego więc po prostu sprawdzałam sobie wszystkie strony, tak samo jak e-maile. Nie zwracałam na nic uwagi, ale w pewnym momencie zobaczyłam jak przy moim stoliku pojawił się jakiś wysoki chłopak więc od razu podniosłam wzrok na niego.
- Przepraszam te krzesło jest wolne? - i wskazał na jedno, które stało obok mnie
- Tak, tak. - i od razu zabrałam swoją bluzę
- Dziękuje. - i się do mnie uśmiechnął co odwzajemniłam
On wrócił do swoich znajomych, a ja spojrzałam na telefon i jeszcze miałam pół godziny do przyjścia Adriany więc nie zamawiałam jeszcze kawy bo jak wiadomo lepsza jest ciepła niż zimna. Ale zamknęłam laptopa i schowałam go do torby bo i tak padał mi już. I wtedy dostałam wiadomość, że mogę zamówić kawę więc zawołałam kelnerkę i zamówiłam dwie kawy i jedno duże ciacho dla mojej przyjaciółki. Bo ja niestety musiałam zrzucić co nie co, aby pokazać się w bikini. Kiedy te dwie rzeczy zostały przyniesione to z uśmiechem przywitałam Adrianę, która wpadła do knajpki. Dałam jej buziaka w policzek i od razu podsunęłam kawkę z ciachem.
- Kochana. Ale widzę ze sprzętem. - i wskazała na moją torbę na co westchnęłam a ona sama tam rzuciła swoje rzeczy
- Już mam dość, ale jedyna pozytywna myśl to taka, że jeszcze dwa egzaminy i ta praca i mogę szaleć na wakacjach.
- W Marbelli. Aj, sama nie mogę się doczekać, ale ja mam tylko jeden egzamin.
- Oj tam. No zawaliłam tam ty, ale teraz wszystko umiem.
- Jak zawsze, Mar w końcu jest zawsze przygotowana. - zaśmiała się tak samo jak ja
- Przepraszam to dla pani. - powiedziała kelnerka i postawiła przede mną ciasto
- Ale ja nie zamawiałam. - od razu rzuciłam
- To na koszt tego pana. - i wskazała na chłopaka co pożyczył krzesło na co się zaśmiałam i mu podziękowałam
- No, no. Puszczę cię tylko na chwilę samą a już nowych adoratorów masz.
- Daj spokój. - ale poczułam rumieńce
- Musisz zjeść bo to takie ciacho.
Więc tylko złapałam za widelczyk i nabrałam kawałek i musiałam przyznać, że chłopak jednak miał gust bo wybrał jeden z moich ulubionych ciast. Tyle tylko, że on zaraz ruszył w naszym kierunku więc wytarłam usta serwetką, aby czasem nie być ubrudzoną czekoladą. A Adriana jedynie się szeroko uśmiechała.
- Przepraszam, że przeszkadzam po raz kolejny. - i odstawił krzesło na swoje miejsce
- Nic nie szkodzi. I dziękuje za pyszne ciacho.
- Dla ładnej dziewczyny zawsze do usług.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak tylko podziękować i za komplementy.
- To może w ramach podziękowań dasz się zaprosić na kawę?
- Sama nie wiem...
- Proszę, tylko jedna kawa a jak się nie spodoba to obiecuje dać Ci spokój.
- No dobrze. A kiedy?
- Ja mam wolne to może pojutrze?
- Nie bardzo mam ostatnie egzaminy i nie mam czasu niestety. - i widziałam wzrok Adriany i jego minę i nie wiedziałam o co im chodzi
- W takim razie może napiszę ci mój telefon. - i wyciągnął serwetkę i wziął długopis od mojej przyjaciółki - I po prostu napiszesz do mnie kiedy będziesz miała czas?
- No dobrze, ale jak podpisać? - i złapałam za serwetkę
- Joselu. - na co się do niego uśmiechnęłam - A?
- Mar. - i dostałam sama od niego uśmiech
- Ale dobrze ja muszę uciekać bo koledzy czekają, więc życzę miłego dnia i czekam na kawę.
Joselu odszedł a ja od razu wpisałam jego numer sobie w telefon a chusteczkę schowałam do torby. Kto by pomyślał, że jedno wyjście na kawę może przynieść tak miłe wydarzenia.
Proszę, dodawaj tak często, jak się da. Najlepiej wszystkie jednego dnia:):):):) Wiesz, że ja ciekawa babka jestem;)Opowiadanie dobrze się zapowiada:) Jak zawsze. Już czekam na kolejny odcinek :) Pozdrawiam, Jastylla;)
OdpowiedzUsuńŁo, no ja jak poprzedniczka. Wrzuć całość na raz i wieczór mam z głowy. <3 Jakie słodkie (dosłownie, od ciastka) rozpoczęcie znajomości. ;>
OdpowiedzUsuńJuż od samego początku bardzo ciekawie się dzieję:) Pierwszy raz kojarzę piłkarza, który będzie bohaterem opowiadania:D musze się jakoś lepiej wyedukować z piłki nożnej w hiszpanii, bo jak na razie mizernie to u mnie wygląda. Kolejny rozdział może być nawet już, bo jestem bardzo ciekawa jak się historia potoczy, bo zapowiada się naprawdę nieźle. Od razu polubiłam Joselu:)
OdpowiedzUsuń