sobota, 30 marca 2013

5

Ha mamy imprezę hahaha :D ale ok, Merry Easter! mam nadzieje, że u was tak samo ładna pogoda i ciepło jak u mnie!:)

&&&

Wielkimi krokami zbliżały się urodziny Ramiro i Adriana dlatego szalała jeszcze bardziej i starała się wszystko doprowadzić do ostatniego guzika. Dlatego nawet jej pomagałam i załatwiałam o co prosiła, ale nie miałam do tej pory prezentu. Zawsze jeśli chodzi o niego to załatwiał to Joselu, a ja dla Adriany, ale musiałam jakoś sobie sama radzić. Dlatego po pracy wybrałam się do sklepu w którym wiedziałam, że mogę znaleźć coś ciekawego. Chodziłam tam chyba już wiecznośc i nic nie mogłam ciekawego wymyślić, aż w pewnym momencie wpadłam na jakiegoś chłopaka więc tylko przeprosiłam i zaraz szybko uciekłam z tamtego stanowiska. I poszłam na drugą stronę gdzie były książki poświęcone fotografi. Tylko zobaczyłam, że ten chłopak się do mnie uśmiecha więc odwzajemniłam gest i powróciłam do oglądania książek, az w końcu znalazł się obok mnie.

- Polecam tą. - i sam wziął jedną do ręki
- Fotografia do początkujących?
- W sam raz dla tych, którzy dopiero zaczynają. - uśmiechnął się do mnie
- A jak już powiem, że już się co nie co na tym zna?
- W takim razie najlepsza ta. - i podał mi drugą - Jeśli to chłopak to na pewno się spodoba.
- Czyli odpowiednia na prezent urodzinowy?
- Jak najbardziej. - a ja tylko podziękowałam i z uśmiechem oglądałam - Raul jestem.
- Mer.
- Ładnie. - na co podziękowałam - Ale zgadłem? Dla chłopaka?
- Przyjaciela. W sumie to kompletnie nie wiem co mu dać, ale od niedawna odkrył smykałkę do fotografii więc pomyślałam, że byłoby to dobrym prezentem.
- Więc ta książka będzie jak najbardziej trafionym prezentem. - uśmiechnął się co odwzajemniłam
- A ty? Zajmujesz się fotografią? - a on przytaknął
- Już bardziej zaawansowaną.
- W takim razie posłucham. - zaśmiałam się i wzięłam książkę pod pachę
- Ale może kawa? - a ja się jedynie zaśmiałam bo chłopak nie próżnował, ale w sumie dlaczego i nie na co pokiwałam głowę, że się zgadzam

We dwoje poszliśmy do klasy gdzie zapłaciliśmy za nasze zakupy i z reklamówkami poszliśmy do kafejki na rogu gdzie zamówiliśmy kawę i usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Nie powiem, ale rozmawiało mi się z Raulem bardzo dobrze i musiałam przyznać, że nie był wcale takim podrywaczem jak myślałam, a wręcz przeciwnie. Był bardzo interesującym chłopakiem. Nawet nie zorientowałam się, że rozmawiałam z nim już dobre cztery godziny, ale dowiedziałam się o nim a prawdę dużo i dlatego postanowiliśmy umówić się na kolejne spotkanie. Wróciłam do domu i oczywiście jak tylko przekroczyłam próg to odezwał się mój telefon i zobaczyłam, że mam siedem wiadomości od Adriany więc tylko westchnęłam i odebrałam.

- Taak?
- No nareszcie! Dzwonię i dzwonię.
- Przepraszam. - i weszłam do swojego pokoju rzucając wszystko na łóżko - Ale byłam z chłopakiem.
- Że co?! Opowiadaj! - a ja tylko sama rzuciłam się na łóżko
- Ma na imię Raul, jest fotografem, pomógł mi z prezentem dla Ramiro i piliśmy kawę i umówiliśmy się na randkę.
- Czy ty musisz zawsze wynaleźć chłopaków w takich miejscach?
- Ej nie moja wina. - zaśmiałam się - Ale fajny jest.
- Ale go poznam w swoim czasie prawda? - a ja od razu potwierdziłam - Tylko uważaj dobrze?
- Oczywiście. Ale sama też mówiłaś, że czas iść na przód i myślę, że to jest właśnie ten moment.
- W takim razie bez problemu możesz go w razie czego zaprosić na urodziny.
- Zobaczę.
- Więc baw się dobrze. - na co się uśmiechnęłam
- Ale co pani chciała?
- Już nie ważne. - zaśmiała się - Potrzebowałam poradzić się w czymś, ale zadzwoniłam do kogoś innego.
- No dobrze. A teraz kończę bo padam z nóg.
- No tak, tak. Więc od spotkania maleńka.

&&&


&&&

Urodziny - czas który jak najbardziej uwielbiałam. Tyle tylko, że to nie były moje, a Ramiro. Już rano dodałam notkę na bloga odnośnie tego wydarzenia i zadowolona poszłam do pracy. Trochę musiałam tam się napracować, ale podtrzymywała mnie na duchu myśl, że wieczorem spotkam się z przyjaciółmi i Raulem, którego również zaprosiłam na imprezę. Na dodatek na samo jego wspomnienie się uśmiechnęłam bo na prawdę randka z nim była jedną z najlepszych jakie do tej pory miałam. Muszę przyznać, że na prawdę cieszyłam się, że go spotkałam w tym sklepie. Dlatego po pracy, gdzie urwałam się i tak wcześniej pojechałam do domu gdzie szybko poszłam się przebrać. Dzisiaj postanowiłam na krótkie spodenki ze skóry, czarny top i na to brokatową narzutkę. Jeszcze dodatki, szpilki, torebka i byłam gotowa. Raul obiecał zrobić mi kilka zdjęć przed bo wiadomo, że na imprezie może być różnie. Kiedy tylko podjechał pod mój dom to od razu pożegnałam się z rodzicami i poszłam do jego auta, tam przywitaliśmy się buziakiem i ruszyliśmy w stronę mieszkania moich przyjaciół. Oczywiście zrobiliśmy kilka zdjęć i gotowi weszliśmy na górę, bez pukania bo już dochodziła muzyka i najpierw rozejrzałam się, ale zaraz w oczy rzuciła mi się moja przyjaciółka więc pociągnęłam ze sobą chłopaka. Przedstawiłam ich sobie wszystkich, dałam prezent wraz z życzeniami przyjacielowi i dostaliśmy drinki do ręki. A raczej ja bo Raul prowadził. Po woli oczywiście przedstawiałam go innym ale i tak w końcu usiadłam na oparciu kanapy i się śmiałam z kawału opowiedzianego przez moją koleżankę z liceum, która dalej utrzymywała kontakt z Adrianą.

***
Przyszedłem sam dzisiaj na urodziny Ramiro, gdyż Estella ponownie była na jakiejś sesji, tym razem w Barcelonie i na prawdę miałem już dosyć tego. Bo ostatnio nie mieliśmy dla siebie w ogóle czasu, a nie byłem do tego przyzwyczajony. Na dodatek miałem teraz ciężki okres jeśli chodzi o mecze bo wiadomo na początku trzeba pokazać się z jak najlepszej strony a nam w ogóle nie szło dobrze. Już trzy mecze pod rząd przegraliśmy, a ode mnie wymagali coraz więcej. A sam miałem dołek i nie mogłem strzelić żadnego gola, jak moje piłki nie przelatywały nad bramką, to obok. Jednak wracając do imprezy to stałem w kącie z butelką piwa i obserwowałem towarzystwo. Choć musiałem przyznać, że wypatrywałem jednej osoby - a mianowicie Mar i kiedy ją zobaczyłem w towarzystwie jakiegoś chłopaka to od razu zacisnąłem dłonie. Jak widać długo jej nie trzeba było, aby się podnieść. Choć z drugiej strony nie mogę mieć jej za złe. W końcu sam ją zdradziłem i zostawiłem. Jednak kiedy przyglądałem się jej dłużej to musiałem przyznać, że ten koleś wcale mi do niej nie pasował. Był dziwny, choć z nim nie rozmawiałem, ale uśmiechy i delikatne dotknięcia dłoni z ich strony przekonało mnie do tego, że tutaj święci się coś większego. I to właśnie on, a nie ja będzie każdego dnia mile spędzać czas z Mar, która dalej była ładna. A kiedy w pewnym momencie zobaczyłem jak się szeroko uśmiecha i poprawia włosy to sam uśmiechnąłem się pod nosem. Pamiętam doskonale jak to na mnie działało, zwłaszcza na początku. Ale w pewnym momencie zobaczyłem, że koło mnie ktoś staje więc odwróciłem się i zobaczyłem Adrianę do której się uśmiechnąłem.

- Proszę cię, nie rób nic co może to zepsuć. - rzuciła a ja na początku nie wiedziałem o co jej chodzi - Mar.
- Ale nic nie robię.
- Na razie, ale widzę jak na nią patrzysz.
- Po prostu obserwuje towarzystwo i cieszę się, że Mar podniosła się po rozstaniu.
- No tak, w końcu nie mogła wiecznie cię opłakiwać. - a ja tylko spuściłem głowę, nigdy nie mogłem znieść płaczu najbliższych mi osób, zwłaszcza kobiet - Słuchaj Joselu. - westchnęła - Wiem jak to jest. Zobaczyłeś ją uśmiechniętą, wspomnienia powróciły, ale nic nie zmienisz. Jesteś z Estelle, a ona w końcu się podniosła i ma Raula. To na prawdę sympatyczny chłopak.
- Wiem...
- W końcu sam jej powiedziałeś, że już nie czujesz do niej tego co kiedyś.
- Nie musisz się o nic obawiać. - rzuciłem ostro - Mar to skończona przeszłość.
- To jeśli tak mówisz to dostosuj się do swoich słów, albo przestań się okłamywać. - rzuciła z ironią i odeszła ode mnie a ja nie wiedziałem o co jej chodzi

Ale jednak poszedłem po drugie piwo bo mi się skończyło i krótko porozmawiałem z solenizantem i znów zostałem sam bo go porwali koledzy z pracy, więc tylko westchnąłem i zaraz przy mnie pojawił się Raul, który złapał za butelkę wody.

- Hej, my chyba się jeszcze nie poznaliśmy. - zauważył
- Tak, Joselu jestem. - i podałem mu rękę, a on sam się przedstawił - Przyszedłeś z Mar prawda?
- Tak. - uśmiechnął się - Znacie się?
- Bardzo dobrze, jesteśmy znajomymi.
- Rozumiem. - i ten głupi uśmiech nie schodził mu z twarzy i zaraz przy nas pojawiła się Mar więc się z nią przywitałem co sama rzuciła krótkie hej - Właśnie rozmawiałem z Joselu
- Tak a o czym?
- Nie martw się nic mu nie powiedziałem złego na twój temat. - rzuciłem
- Raczej chyba nic złego na mój temat nie masz do powiedzenia bo nic złego nie zrobiłam czy ja o czymś nie wiem?
- Nie, nie. Ty nic nie zrobiłaś.
- No tak, ale zbieramy się? Jestem już na prawdę zmęczona.
- Jasne. Więc do zobaczenia. - rzucił do mnie
- Na razie. - i znów byłem sam i tylko zakląłem pod nosem i sam postanowiłem się zbierać więc znalazłem Ramiro - No to ja się będę zbierać.
- Już? Tak późno przyszedłeś i już uciekasz?
- Tak. - rzuciłem a on od razu mi się przyjrzał
- Wszystko gra?
- Jak najbardziej. Lepiej być nie mogło.
- Ej, ej spokojnie. - zaśmiał się - Są moje urodziny więc wyluzuj.
- Nie denerwuj mnie ok? - i od razu go spiorunowałem spojrzeniem
- No dobrze. Jak się uspokoisz to daj znać to pogadamy. - rzucił

Jedynie odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z mieszkania i dopiero kiedy byłem zdala to się uspokoiłem i jednak nazwałem siebie durniem, że tak potraktowałem przyjaciela i dlaczego? Dlatego, że moja była miała mnie gdzieś i nie chciała przebywać ze mną w jednym miejscu. Że przez cztery lata przyjaźni i związku tylko to dostaje z jej strony, i że ma ten pieprzony uśmiech zarezerwowany teraz dla jakiegoś pacana, który jest na jej każde zawołanie. Kopnąłem kamyk, który leżał na mojej drodze i chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu, który jeszcze do niedawna należał do mnie i do Mar.

- Kurwa, dlaczego musiałem tak sobie skomplikować życie? - rzuciłem sam do siebie i ruszyłem już spokojnie w stronę mieszkania

środa, 27 marca 2013

4

Ha dzisiaj trochę Joselu, ale nie robiłam tego specjalnie. Zwłaszcza, że ma dzisiaj swoje urodziny! I polubił mój jeden prezent dla niego, który przygotowałam wraz z Karoliną, a jeszcze na fb mam już 34 like pod moją grafiką z jego zdjęciami, które zrobiłam dawno, dawno temu dla Marion, która prowadzi strone Castilli. Więc czego chcieć więcej? Aaa jeszcze Pedro polubił moje zdjęcie z prezentem, który dostałam właśnie od Marion. I tylko jedna wiadomość mnie zasmuciła z rana, a mianowicie Raul ma kontuzje :( a ja nie oglądałam ostatnich 2 meczy i mi smutno bo w końcu grał a tu takie coś...

&&&

Siedziałem w domu po pierwszym treningu po wakacjach i odpoczywałem. Choć nie mieliśmy od razu ciężkich zajęć to jednak czułem lekkie zakwasy w nogach. Ale i tak w telewizji nic ciekawego nie leciało więc odpaliłem laptopa i usiadłem z sokiem na kanapie. Za godzinę miałem spotkać się z Estelle więc postanowiłem trochę poszperać w necie, standardowo przeczytałem wszystkie strony odnośnie piłki nożnej, nawet jakieś wiadomości aż wszedłem na swoje konto na facebooku, dodałem kilka nowych fanów i poszperałem po zdjęciach znajomych. Akurat Adriana dodała jakiś link gdzie widziałem zdjęcie Mar więc zdziwiony kliknąłem w niego i jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem blog dziewczyn. Nie śledziłem od dawna to co się z nimi dzieje, ale zdjęcie Mer w krótkich spodenkach i koszulce, a do tego z uśmiechem nie powiem podziałało na mnie. Może nie miała takiego ciała jak Estelle, chodzi mi głównie o górne części ciała, to jednak nie miała czego się wstydzić. Na dodatek napisała, że nie jest modelką bo ktoś jej zadawał takie pytanie więc tylko się uśmiechnąłem i postanowiłem sam zareklamować ich bloga, choć i tak już miały dużo czytelników. Ale dodałem link i podpisałem ładnie i dalej oglądałem zdjęcia, aż natrafiłem na jedno w białej sukience i różowej marynarce. Mer uśmiechała się szeroko i musiałem przyznać, że szybko się pozbierała po tym co jej zrobiłem. Na dodatek sam uśmiechnąłem się, ale zawsze tak reagowałem kiedy ją widziałem w takim stanie, miała coś w sobie, że nikt nie mógł przejść obojętnie. I dopiero teraz poczułem, że tęsknie za nią. Cztery lata bycia z nią wniosło dużo pozytywnych chwil i wspomnień w moje życie. Wszedłem na jej konto i widziałem zdjęcia z wakacji, które spędziła w tym roku w Chorwacji. Było mi wstyd, że zerwałem z nią w takim momencie, kiedy marzyła od dawna o wakacjach właśnie w Nowym Jorku. A ja musiałem jej to wszystko zepsuć, choć nie chciałem aby żyła dłużej w kłamstwie i cierpiała. Choć i tak wiem, że to wszystko ją zabolało. Ale sam się nie dziwię, zawsze mówiła, że najgorsze co może być to zdrada. A ja chociaż zawsze jej powtarzałem, że tylko tchórze zdradzają swoje partnerki zamiast z nimi porozmawiać o problemach, sam się takim stałem. Bo to prawda... oddalaliśmy się od siebie i uciekłem do pierwszej lepszej. I teraz żałowałem bo choć Estella była modelką, miała kształtne piersi to jednak nie była Mar. Nie miała jej zawziętości, pozytywnego nastawienia, inteligencji i uśmiechu. A do tego nie jadła tyle słodyczy ile my razem wzięci. W tym momencie uśmiechnąłem się do wspomnień... do pierwszego dnia kiedy ujrzałem ją w kafejce. Od razu wiedziałem, żeby po krzesło podejść do niej, a nie do kogoś innego i czułem, że ciasto które jej zamówię będzie najlepsze i się nie pomyliłem bo to było nasze ulubione, które zawsze jedliśmy w moje urodziny. Pierwsza kawa i z górki. Dosyć szybko staliśmy się parą, nie obchodziło ją nawet to, że jestem piłkarzem. Powiedziała mi nawet wtedy kiedy się dowiedziała, że dla niej jestem Joselu. Zwykłym chłopakiem z Sallidy, jakiego poznała w kafejce i tylko prosiła mnie abym nie szpanował i nie zachowywał się jak na piłkarza przystało. I choć po raz kolejny jej obiecywałem, że taki nie będę to znowu złamałem obietnicę bo jestem z modelką i do tego chodzimy na imprezy. Nie tak jak z Mar, gdzie chodziliśmy na spacery w nasze ulubione miejsca, i wylegiwaliśmy się w wolne weekendy na basenie w jej rodzinnym domu. A na wakacje jeździliśmy do mojej rodziny na kilka dni, gdzie była ulubioną cioci Marii, mojej chrześnicy i siostrzenicy zarazem. Do tej pory nikt nie wie jak to się stało, że mała w jeden dzień pokochała tak swoją ciocię. I teraz było mi wstyd również przed małą. Że ukochany wujek musiał zrobić coś takiego. Ale zobaczyłem, że mam jakieś powiadomienie więc zaciekawiony sprawdziłem i o dziwo odpisała mi coś Mar. Więc z bijącym sercem otworzyłem, bojąc się, że jeszcze coś wrednego napisze, albo co. A ona jedynie podziękowała za reklamę. Kombinowałem co jej napisać i stresowałem się jakbym szedł na jakiś egzamin, albo na dywanik do dyrektora. Ale jednak odpuściłem. I tylko odpaliłem jedno zdjęcie gdzie byliśmy razem, jeszcze za czasów jak byliśmy szczęśliwi. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wtedy poczułem buziaka na policzku więc aż podskoczyłem i przymknąłem laptopa.

- Hej, hej a ty co tutaj robisz? - zaśmiała się Estella i podniosła klapę - Ooo a to kto?
- Koleżanka.
- Nie znam. - od razu rzuciła i się o mnie oparła
- Jest najlepszą przyjaciółką Adriany. I od niedawna prowadzą bloga więc zareklamowałem im i tak wspominam. - od razu rzuciłem
- Ładna. - od razu zauważyła a ja pokiwałem głową i jeszcze raz spojrzałem na Mer - Skąd się znacie?
- Już mówiłem, przez Adrianę. Ale nie ładnie tak straszyć wiesz? - i objąłem ją w pasie
- Dzwoniłam, ale nie otwierałeś więc sama weszłam a ty wpatrywałeś się w laptopa.
- Przepraszam, ale zmęczony jestem po treningu.
- Aż tak ciężki był? Nie pójdziemy na imprezę? - jęknęła
- Raczej nie, na prawdę nie mam sił a do tego czuję lekkie zakwasy.
- Więc co porobimy? - westchnęła a ja od razu zauważyłem, że możemy iść na spacer - To dla nudziarzy.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo tylko nudne pary chodzą na spacerki jak emeryci. Kochany jesteśmy młodzi, powinniśmy szaleć.
- Czasem dobre jest takie wyciszenie się. - zauważyłem
- Bla, bla, bla... jęczysz już jak panienka. No, ale może wyjdę z dziewczynami jak już nie chcesz.
- A idź. - rzuciłem i wstałem ze swojego miejsca
- Żebyś wiedział! - i zła wyszła z mojego mieszkania a ja jedynie westchnąłem i złapałem za swój telefon i napisałem do Ramiro czy nie ma ochoty na piwo, ale ten mi odpisał, że jest umówiony z dziewczynami na wypad za miasto
- Super. - rzuciłem zły sam do siebie

Przeniosłem się na kanapę, ale ponownie w telewizji nic nie było, tak samo jak w internecie. Dlatego odpaliłem grę, ale nie bardzo mogłem się na niej skupić więc zły rzuciłem joystikiem i poszedłem przebrać się w dres do sypialni. Założyłam ipoda i ruszyłem pobiegać i szybko odbudować swoją formę jeszcze sprzed wakacji. To mnie trochę uspokoiło i wróciłem do domu. Poszedłem pod prysznic i tam również ochłonąłem, i postanowiłem napisać do mojej dziewczyny, która już dobrze bawiła się w klubie więc chcąc nie chcąc sam tam poszedłem i znowu wylądowaliśmy u niej w mieszkaniu, w łóżku. Tyle tylko, że nad ranem wyszedłem bez słowa i pojechałem do siebie do mieszkania gdzie przebrałem się, zjadłem pożywne śniadanie i z torbą pojechałem na trening. W tym momencie mogłem się wyciszyć i tego jak najbardziej było mi trzeba.

&&&

Na weekendzie z przyjaciółmi bawiłam się naprawdę świetnie. Była to dobra decyzja aby tak pojechać, odpocząć. Jednak gdzieś w środku dalej męczyła mnie ta reklama Joselu. Na jakiś czas zapomniałam o nim bo nawet zaznaczyłam sobie, aby nie pojawiały się na mojej tablicy jego aktywność, ale jak widać i tak musiał mnie pomęczyć. Tak, że nawet weszłam na jego konto i zobaczyłam jego zdjęcie z nową dziewczyną, która niestety była zupełnie inna niż ja. Może w sumie to i dobrze, nie musiałam się porównywać. Tyle tylko, że i tak bolało to,że poleciał na modelkę z biustem. Ale na szczęście moi przyjaciele stanęli na wysokości zadania, zwłaszcza Adriana, która podczas tego weekendu wybiła mi go zupełnie z głowy. Ale trzeba w końcu wrócić do rzeczywistości, do pracy. Niestety teraz kiedy wakacje się kończyły to trzeba było pracować dużo, zwłaszcza, że zbliżały się wielkimi krokami pokazy mody. Już wiedziałam, że dostanę akredytacje na Madryt, ale nie ma się w sumie co dziwić w końcu pracuje w Vogue. Pamiętam jak dostałam tą pracę. Byłam w takim szoku, że nawet nie wiedziałam jak dotarłam do mieszkania, które właśnie wspólnie wynajeliśmy z Joselu. To on był tym pierwszym, który się dowiedział, to z nim świętowałam. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie i musiałam przyznać, że pomimo tego co się stało to jednak byliśmy dobrymi przyjaciółmi, to on znał mnie na pamięć i jednak w mojej głowie dalej pielęgnowane były dobre wspomnienia, a do tego serce dalej coś do niego czuło. Nie mogłam w końcu wykreślić aż 4 lat. Ale właśnie byłam w sklepie bo Adriana się zapowiedziała na wieczór. Miałyśmy odpowiadać na pytania czytelników, które przychodziły do nas na e-maile. Więc obładowana teczkami, torbą i do tego reklamówkami z ciastkami postanowiłam w końcu jednak iść na kurs prawo jazdy bo miałam już dosyć autobusów. Ale wpadłam do domu, zjadłam pyszny obiad i uciekłam na górę gdzie przebrałam się w luźniejsze rzeczy. Kiedy przyszła Adriana to we dwie rozłożyłyśmy się na tarasie przy stole bo było akurat ciepło. Ale oczywiście koc na nogach był, żeby nie było. Właśnie odpowiadałyśmy już na któryś z kolei e-mail, kiedy tylko westchnęłam.

- No ok mówisz, a nie czaisz się. - rzuciła i na mnie spojrzała
- Tęsknie za nim. - szepnęłam
- Aj Mar... - i od razu mnie objęła - Wiem o tym i to widzę, ale musisz być silna.
- Wiem o tym, staram się, ale po tej jego reklamie coś we mnie pękło. Trzymałam się, starałam się dać sobie radę, ale nie mogę o nim tak o zapomnieć. Wszystkie wspomnienia wróciły.
- Może to czas najwyższy iść na przód? Umówić się z kimś na randkę?
- A może... a może z nim pogadać? Wyjaśnić?
- Co ty chcesz z nim wyjaśniać? - od razu się odwróciła w moją stronę - Mar wygarnęłaś mu wtedy kiedy z tobą zerwał. Nie ma co tutaj rozdrapywać ran.
- Chce wiedzieć dlaczego, to wszystko. - wzruszyłam ramionami
- Po co się tak katować?
- Powiedział mi, że nie czuje do mnie już tego co kiedyś. Chcę po prostu wiedzieć co takiego się stało, że jego miłość do mnie z dnia na dzień wyparowała. Bo wątpie, żeby to ona mu wybiła mnie z głowy.
- Mer to będzie największy błąd jakikiedykolwiek zrobisz. Odpuść ok? On żyje swoim życiem, ty zacznij swoim. Kobieto! - i mnie złapała za ramiona - Jesteś super laską, mogłabyś sama być modelką jak mówia na blogu, ale ty masz coś tutaj - i uderzyła mnie palcem w czoło - Do tego wystarczy, że wyjdziesz do ludzi a zobaczysz jak reagują na ciebie panowie. Odpuść ok? Czasy kiedy tylko traciłaś cenne chwile życia minęły, Joselu minął, jesteś Mar, seksowną, samotną kobietą i tak ma być.
- Nie chce i nie chciałam być modelką. - rzuciłam
- Wiem o tym. - i tylko na mnie spojrzała na co się zaczęłyśmy śmiać - Czasem się ciebie na prawdę boję. - rzuciła
- Mnie? To ty masz gorsze pomysły ode mnie.
- Niestety to wiem, ale pomysł z blogiem był świetny, sama zobacz jaką mamy frekwencje.
- No tak. U mnie już o tym mówią. I może by jakiś konkurs zrobić co?
- Ok, ale co byłoby nagrodą?
- Jakaś twoja bluzka, pochwal się tym co sama szyjesz.
- Nie wiem... - i od razu bawiła się kursorem a ja przewróciłam oczami
- Będzie bluzka do wygrania a jak nie to dam ci porządnego kopa i taką przemowę jak ty mi przed chwilą.
- Wredna jesteś.
- I tak wiem, że mnie kochasz.

Szeroko tylko się uśmiechnęłam i w końcu skupiłyśmy się na odpowiedziach, aż w końcu jednak wszystko załatwiłyśmy. Obgadałyśmy dalej wszystko co ma być na blogu i pożegnałam moją przyjaciółkę, po która przyjechał Ramiro i całkowicie wykończona poszłam na górę, gdzie zakopałam się pod kołdrę i momentalnie odpłynęłam.

sobota, 23 marca 2013

3

O razu ostrzegam, że to opowiadanie nie będzie słodziuśne:D oj będą mieć zloty i upadki :D

&&&

Była niedziela i dzisiaj miałam w zamiarze nic nie robienie. A korzystając z okazji, że było dosyć ciepło to wskoczyłam w swój strój kąpielowy i rozłożyłam nad basenem. Czyli kolejny dzień odpoczynku. Tyle tylko, że w pewnym momencie w drzwiach tarasu zobaczyłam Adrianę więc na początku myślałam, że mam już przewidzenia przez te słońce, ale jednak mi pomachała więc tylko pisnęłam i pobiegłam w jej kierunku.

- No, no jakie przywitanie. - zaśmiała się kiedy już od niej odeszłam
- Ale co ty tu robisz? W końcu jeszcze kilka dni mieliście być na wakacjach.
- Skróciliśmy je.
- Ale dlaczego? Coś się stało? - i pociągnęłam ją na leżaki
- No tak. Zerwaliście ze sobą.
- Daj spokój. Nie musieliście od razu skracać wakacji. - westchnęłam
- Mer jesteś moją przyjaciółką, powinnam w tym ciężkim okresie być przy tobie.
- Ale jak widać jakoś daję sobie radę.
- Ciężko co? - a ja pokiwałam głową
- Cztery lata przekreślone w jeden dzień...
- Pocieszę cię tym, że nie dorównuje ci do pięt?
- To żadne pocieszenie. Myślałam, że to ten jedyny. Cztery lata, dwa kiedy mieszkaliśmy razem. A on po prostu poszedł do innej przed wakacjami.
- Mer... - i od razu przysunęła się do mnie - Nie wiem kompletnie co mam ci powiedzieć. Nie byłam w takiej sytuacji, a wy byliście wręcz idealną parą.
- Właśnie byliśmy, a przynajmniej ja tak myślałam. Owszem ostatnio nie było kolorowo, ale tak w końcu jest w związkach. Na dodatek ja nie miałam czasu bo sama wiesz jak to jest przed wydaniem gazety, zwłaszcza przed urlopem. Nie poszłam z nim na imprezę i to był mój błąd... pewnie tam ją poznał i przeleciał. Gdybym z nim była...
- To i tak by ją poznał. Sama mówiłaś, że nic nie dzieje się bez przypadku. Nie możesz brać całej winy na siebie. Owszem w związkach są takie chwile, kiedy mamy dość drugiej osoby i nie układa się między nami, ale to nie znaczy, że od razu trzeba iść do innej. Gdyby Ramiro mi zrobił coś takiego to na pewno już by nie żył.
- Jaka ona jest? - i objęłam kolana rękami
- Jest modelką, nic więcej nie robi. Lubi gadać o sobie, udaje niewinną i nieśmiałą, ale wcale taka nie jest bo dąży do tego co sobie obmyśli.
- No tak... piłkarz z modelką.
- Ej, ej nie myśl tak. Zamienił najlepszą dziennikarkę na jakąś tam modeleczke to niech tak ma. Ale ja wiem, że moja przyjaciółka jest najśliczniejsza i zaraz znajdzie sobie kolejnego chłopaka, który będzie ją mocno kochać. W końcu wiesz ile takich Joselu chodzi o mieście?
- Kocham cię wiesz? - i na nią spojrzałam z lekkim uśmiechem
- Wiem - zaśmiała się - Ale wybierzemy się na jakieś zakupy albo jakieś wakacje?
- Skróciłam je sama i poszłam do pracy.
- No tak zapomniałam Mer pracoholik się nam budzi. - westchnęła
- Ale ty masz jeszcze kilka dni prawda?
- No tak, miałyśmy w końcu jechać same na wakacje.
- Dokładnie, dlatego możemy się wybrać ale jakoś tak w październiku - listopadzie co?
- Dobrze, masz to jak w banku. - zaśmiała się - Ale na zakupy masz czas jakoś?
- No ba, w pracy jest luzik więc mogę wyjść wcześniej.
- To jesteśmy umówione, a i mam dla ciebie prezent. - i mi podała pudełeczko
- Ej nie musiałaś. - ale otwierałam jak dziecko i od razu zobaczyłam breloczek na klucze, notes i pióro a do tego muffinkę. - Ja też coś ma dla ciebie.
- No właśnie! Bo ty byłaś w Chorwacji i nic nie mówiłaś.
- Pojechałam tam z mamą, ale zdjęcia to na górze.
- To co tu jeszcze robimy? - zaśmiała się więc sama zabrałam swoją szklankę i ruszyłyśmy z lemoniadą na górę gdzie zarzuciłam na siebie spodenki i koszulkę a ona rozłożyła na łóżku
- Więc proszę. - i podałam jej pudełeczko - Powiem ci, że było tam ślicznie.
- Widziałam kilka zdjęć na twoim koncie. I to w tle, kochana idealne.
- Oj dziękuje. - zaśmiałam się i położyłam obok - Niech wie co stracił prawda? - a ona pokiwała głową i oglądała swoje prezenty, czyli kolczyki, bransoletkę z muszelek i magnez na lodówkę
- Ale teraz pokazuj zdjęcia. - więc od razu odpaliłam folder i puściłam - Ahh jak uroczo, my raz mieliśmy ulewę więc siedzieliśmy w hotelu ale to nie było to samo jak z tobą.
- Ja za to miałam non stop słońce i dlatego teraz wyglądam jak dojrzała brzoskwinia jak to mama powiedziała.
- Twoja mama również, nie poznałam jej. - zaśmiała się - Ale powiem ci, że to zdjęcie jest świetne. Fajnie dobrałaś kolory a do tego ten dekolt na plecach.
- I kto tu mówi o pracoholizmie no kto?
- Oj tam. Wiesz ile ja widziałam tam fajnie ubranych ludzi? Nawet niektórym porobiłam zdjęcia. Ale Ramiro mnie od razu od tego odciągnął.
- Nie ładnie z jego strony. Ale stosuję się do rad jakie sami dajemy w gazecie, do tego słucham ciebie. - uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła
- Powinnaś założyć bloga i pokazać światu swoje stylizacje. - zauważyła - Bo ta szafa się marnuje.
- A twoja nie? Masz dużą garderobę. - wystawiłam jej język
- Właśnie, a może byśmy tak założyły wspólnego bloga co? - od razu się ożywiła a ja wiedziałam, że to się źle skończy. Bo jak już Adriana napalała się na jakiś pomysł to czasem było źle - Byśmy pokazywały swoje stylizacje, do tego we dwie w końcu jesteśmy co roku na madryckim pokazie mody, w tamtym roku we dwie byłyśmy w Mediolanie.
- No ja nie wiem, ty masz Ramiro to by ci zdjęcia porobił a mi?
- Mama? Ktoś w pracy? Albo byśmy się umawiały i sama bym ci robiła, a ty mi. To byłoby dobrze! Byśmy się spotykały w sobotę i byśmy robiły dłuższe sesję, ty masz tutaj super okolicę.
- Kochanie a może by tak spokojnie?
- Jakie spokojnie? - uśmiechnęła się szeroko - Proszę, załóżmy to? Już nawet mam nagłówek.
- Na prawdę chcesz to zrobić?
- Tak! - i aż mi podskoczyła - Ramiro nam pomoże z szablonem, tylko adres, email i gotowe.
- No dobrze. - zaśmiałam się - Poproś swojego chłopaka i umówimy się na pierwszą sesję.
- Może teraz, w tym tygodniu? Ja mam jeszcze wolne tak samo Ramiro. - a ja pokiwałam głową - Ha, więc we wtorek? Jutro z nim pogadam i podjadę po ciebie we wtorek do pracy, zrobimy zdjęcia i pojedziemy do nas. I przy winku wszystko zrobimy, zrobimy reklamę na naszych kontach i już.
- Wariatka, za którą tęskniłam.
- No ba. To tak samo jak ja.

Ale jednak pod wieczór Adriana się zebrała i wróciła do Ramiro i kiedy jadłam kolację to dostałam wiadomość, że jej chłopak się zgodził i już jesteśmy umówione na 100%. Więc tylko się zaśmiałam i o wszystkim opowiedziałam mamie, która stwierdziła, że to fajny pomysł. Więc chyba nie pozostało mi nic innego jak tylko się zgodzić i zacząć się cieszyć prowadzeniem bloga. Dlatego nawet we wtorek się wyszykowałam w najlepsze rzeczy i ruszyłam do pracy. O dziwo dzisiaj było trochę więcej pracy, az w końcu kiedy wszystko zrobiłam mogłam iść na spotkanie z moją przyjaciółką. Już na mnie czekała, robiąc zdjęcia widokowi na co się zaśmiałam, a ta od razu wyjaśniła, że to specjalnie bo musi znaleźć dobre światło i tak dalej. Więc wolałam już nic nie mówić, ale ustawiałam się jej do zdjęć jak prosiła mnie o to i ładnie uśmiechałam. Kiedy już miała wystarczająco dużo zdjęć to zamieniłyśmy się rolami i teraz to ja robiłam jej zdjęcia, a ona jakby dostała jakiegoś szaleju bo pozowała jak rasowa modelka więc tylko rzuciłam, że może od nowej dziewczyny Joselu się dowiedziała co nie co. A ta tylko powiedziała, że jestem wredna i ruszyłyśmy do jej mieszkania. Kiedy przekroczyłyśmy próg to od razu przywitałam się z Ramiro i rozłożyliśmy się na kanapie.

- Więc najpierw założymy wam bloga. - rzucił i odpalił laptopa a ja myślałam nad nazwą, ale jak się okazało już miała wszystko przygotowane Adriana
- Kochana przerażasz mnie. - zauważyłam a Ramiro się tylko zaśmiał i wrzucał zdjęcia na komputer
- Ona cały dzień wczoraj nad tym myślała. Aż się boję, że nie będzie miała dla mnie czasu.
- Dla ciebie zawsze znajdę. - zauważyła i usiadła z jego drugiej strony

Ale oczywiście wszystko ładnie robił bo w końcu był grafikiem. Dlatego miałyśmy bardzo ładnie, przejrzyście zrobiony nagłówek, gdzie było nasze stare zdjęcie z dzieciństwa gdzie miałam szpilki mojej mamy, tak samo jak kapelusz. Tylko się zaśmiałam, ale nawet nie zaprzeczyłam. Więc kiedy wszystko było jak najbardziej zrobione to Ramiro zrobił nam zdjęcia z naszymi imionami na kartce i miałam tam dziwną minę, ale w sumie zdjęcie mi się podobało i to też zostało wrzucone w zakładce o nas i musiałam co nie co o sobie napisać, ale coś skleiłam w jedną całość. Oczywiście wtedy sama odpaliłam swojego laptopa i napisałam na swoim koncie informację i zaprosiłam znajomych. Miałam nadzieję, że ten blog wypali bo kiedy tak wszystko robiłyśmy to coraz bardziej ten pomysł mi się podobał, a kiedy widziałam szczęśliwą przyjaciółkę to sama nie mogłam narzekać. Ale jednak pożegnałam się z nimi i ruszyłam do domu, aby wyspać się przed kolejnym dniem spędzonym w pracy.

środa, 20 marca 2013

2

Ha mówiłam, że Joselu nie będzie grzecznym chłopcem :D a dzisiaj mamy prawdę. Aaaa i najważniejsze: ROZDZIAŁY BĘDĄ W KAŻDĄ ŚRODĘ I SOBOTĘ!

&&&

Do wakacji pozostały mi zaledwie dwa tygodnie i chodziłam prze szczęśliwa. Teraz mogłam skupić się na Joselu, który ostatnio o dziwo dosyć często znikał i chodził na imprezy. Ale właśnie wracałam dzisiaj wcześniej z pracy i zastanawiałam się co zrobić z nim. Planów było dużo, ale nie wiedziałam co konkretnego wybrać. Weszłam do środka i zawołałam, że jestem ale o dziwo odpowiedzi nie dostałam a tylko widziałam jak wyszedł z sypialni i rzucił telefon na stolik.

–  Hej.
–  Co jest?
– Możemy porozmawiać?
– Jasne. - i usiadłam na kanapie tak samo jak on więc spojrzałam na niego z uśmiechem
– Słuchaj ... ostatnio między nami nie jest dobrze.
– Wiem. Ale chciałam wszystko załatwić przed naszymi wakacjami
– Ale to nie jest od ostatniego czasu
– No ja wiem, ale właśnie dlatego mieliśmy lecieć na wakacje. - i pogłaskałam go po udzie bo wiedziałam, że to lubi
– Słuchaj ... ja chciałem się wynieść.
– Słucham?
– Po prostu nie czuje już tego co dawniej
– C-co? - szepnęłam i myślałam, że to jakiś żart
– Przepraszam cię...
– Czy ty ze mną zrywasz?
– Nie chce cię oszukiwać.
– Po czterech latach?
– W nasz związek wdarła się rutyna
– Wiem. - szepnęłam z łzami w oczach - Dlatego wróciłam wcześniej dzisiaj aby spędzić ten dzień z tobą.
– Mar... - westchnął
– Ale ok... zrywasz ze mną. - i wstałam z kanapy - Po czterech latach, dwa tygodnie przed wakacjami
– Nie chce cię oszukiwać. Mówią, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa - a ja jedynie zaśmiałam się ironicznie
– Gdzieś takie gówno słyszał?!
– Wiem że jesteś wściekła
– No co ty nie powiesz. Do kiedy mam się wynieść?
– Ja się wyprowadzam
– Jesteś śmieszny jeśli myślisz, że będę mieszkać w tym mieszkaniu.
– To twoja decyzja

Jedynie odwróciłam się na pięcie i poszłam do sypialni gdzie zaczęłam pakować swoje rzeczy. Starałam się być silna i nie płakać a przyjąć to przy nim na spokojnie bo wiedziałam, że nie lubi jak kobieta płacze. Ale spakowałam wszystkie rzeczy z sypialni i wzięłam walizki ze sobą aby iść do łazienki po kosmetyki kiedy usłyszałam jak Joselu rozmawia w tym momencie z jakąś dziewczyną. Rzuciłam swoje walizki i poszłam do łazienki gdzie szybko pakowałam rzeczy bo nie chciałam być w tym mieszkaniu chwili dłużej. Już napisałam nawet wiadomość do Adriany aby po mnie przyjechała i bez słowa miała zaraz być. Wróciłam wycierając łzy z policzków i schowałam swoją kosmetyczkę i wtedy przyjechała Adriana i ją wpuściłam i bez słowa wzięła moje rzeczy. Sama wzięłam ostatnią torbę i podeszłam do Joselu, który na mnie spojrzał więc go z całej siły spoliczkowałam.

– Mam nadzieję, że pieprzy się lepiej.
– Mar...
– Nie ma Mar. Postaram się zapomnieć o czterech latach bycia z takim śmieciem jak ty. - i uderzyłam go biletem lotniczym w klatkę - Możesz zmienić rezerwacje. Mam nadzieję, że Nowy Jork się wam spodoba.
– Przecież chcesz jechać.
– Nie martw się, spędzę wakacje w pracy a pojadę sobie kiedy indziej.
– Oddam ci pieniądze chociaż
– Kup za nie zapas gumek, przydadzą ci się.
– Nie bądź złośliwa

Jedynie odwróciłam się tyłem do niego i odłożyłam na stolik swoje klucze i wyszłam z mieszkania. Kazałam się zawieźć do domu moich rodziców i nie miałam nawet najmniejszej ochoty rozmawiać na ten temat z kimkolwiek dlatego jak tylko znalazłam się w swoim dawnym pokoju to się położyłam i rozpłakałam. Tak w sumie przeleżałam cały weekend a od tygodnia znowu do pracy. Ale Adriana się ze mną umówiła w naszej knajpce więc postanowiłam w końcu wyjść do ludzi i dlatego wyszykowałam się i poszłam na spotkanie, chociaż jak dla mnie powinna się szykować na wakacje, w końcu jadą za pięć dni. Ale usiadłam na przeciwko niej i się z nią przywitałam.

– Jak się czujesz? - i pogłaskała mnie po dłoni
– Bywało lepiej.
– Domyślam się.
– Muszę jakoś się pogodzić z faktem, że mój partner wolał być z kimś innym.
– Debil.
– Widocznie spotkał tą jedyną.
– A wiesz co ja myślę? Że zakręciła mu dupą i poleciał jak piesek.
– Ale poleciał. To boli najbardziej.
– Faceci. - i się skrzywiła
– Ale nie chce o nim rozmawiać. Zamknęłam ten rozdział.
– Jasne. Ale... mam twój bilet.
– Po co mi?
– Bo jedziesz z nami.
– Słucham? - bo ja chyba ogłuchłam
– Mar ... zbierałaś na ten wyjazd długo. Nie możesz nie jechać. Wszyscy chcą żebyś tam była - a ja tylko prychnęłam - Proszę cię.
– Mogę z tobą pojechać w innym terminie, ale z tą lafiryndą i nim na pewno nie będę się dobrze bawić. Ty będziesz z Ramiro a ja? Sama?
– Z nami. To miały być wspólne wakacje
– Wakacje szczęśliwych par. - szepnęłam
– Żadnych par - więc zdziwiona na nią spojrzałam - Chcesz mu pokazać jak bardzo cię boli jego zachowanie? Jesteś silna więc go olej
– Bo boli. Nikogo nie kocham tak jak jego.
– Wiem skarbie - a ja schowałam bezradna twarz w dłoniach - Mar. - i mnie przytuliła mocno na co się w nią wtuliłam
– Widziałaś ją?
– Nie.

&&&

Pomimo namów Adriany to i tak nie zgodziłam się i nie pojechałam z nimi. Fakt, oszczędzałam dosyć długo do tego cieszyłam się jak głupia, że będę mogła zwiedzić miasto o którym zawsze marzyłam, ale nie mogłabym znieść uśmiechniętych zakochanych, a do tego spędzić choć dłużej z Joselu i jego nową dziewczyną. Na szczęście przesłał mi kwotę za bilet i nocleg więc mogłam to wykorzystać na coś innego, a i tak miałam wakacje, ale sama też nie wiedziałam gdzie jechać. W końcu to wakacje to już wszystko zajęte, więc zostało mi tylko pozostać w Madrycie. Ale na szczęście na ratunek przyszła mi mama, która zaproponowała wspólne wakacje. Mój tato i tak pracował i wolne miał dopiero na jesień wieć my we dwie mogłyśmy szaleć. Ale zamówiłyśmy bilety, spakowałyśmy walizki i ruszyłyśmy do Chorwacji. W końcu ileż można w Hiszpanii spędzać wakacje. Żeby było nawet taniej to zamówiłyśmy jeden pokój ale z dwoma łóżkami i zadowolone rzuciłyśmy swoje walizki i wyszłyśmy na balkon. Dopiero teraz na prawdę mogłam odpocząć. W sumie całe dnie spędzałyśmy na plaży, na zwiedzaniu urokliwego miasteczka a także odpoczywaniu. Nawet nie odwiedzałam żadnych stron internetowych bo nawet nie miałam ze sobą komputera. po prostu odcięłam się od wszystkiego. I tak było przez cały tydzień, aż opalone i co najważniejsze zadowolone wróciłyśmy do domu. I dlatego wieczorem kiedy ubrana w luźny sweter siedziałam na tarasie postanowiłam w końcu wszystkie zdjęcia uporządkować i pochwalić się wspaniałymi widokami. Więc zrobiłam ładną selekcję i weszłam na swoje konto na facebooku. Jako, że dalej miałam zaznaczone, że jestem z Joselu to od razu zabrałam się za porządek. Najpierw odznaczyłam go i dałam, że jestem sama. I zaraz dostałam kilka komentarzy pod tą informacją więc jedynie odpisałam, że czasem tak jest. Wolałam nie rozpisywać się, do tego usunęłam zdjęcia które miałam z Joselu. A trochę ich było i się nazbierało przez te 4 lata. Ale zastąpiłam je innymi. Zdjęcie w tle, które miałam z nim zastąpiłam nowym, jak siedziałam tyłem na plaży w stroju kąpielowym. Bardzo podobało mi się to zdjęcie, zwłaszcza że je trochę dopracowałam, aby barwy były lepsze. A do tego zmieniłam swoje zdjęcie profilowe, również z wakacji gdzie się moim zdaniem ładnie uśmiechałam i wrzuciłam te najlepsze zdjęcia i byłam zadowolona. Jeszcze zwiedziłam co nie co i napisałam e-mail do Adriany. Trochę długi mi wyszedł, ale co tam. I w sumie szybko musiałam przestawić się z wakacji na dzień pracy bo skróciłam sobie wakacje, na szczęście nie było żadnego problemu i będę mogła później wziąć kilka dni wolnego, aby gdzieś wyjechać. Więc tak o to pracowałam i czekałam, aż moja przyjaciółka wróci z wakacji marzeń.

niedziela, 17 marca 2013

1

Nie mam dzisiaj sił na cokolwiek, nawet na napisanie wstępu więc zostawiam was z tym rozdziałem, które było napisane dawno, dawno temu. A i mówi co się dzieje 4 lata później :D

&&&


Byłam zmęczona i o niczym innym nie myślałam jak o ściągnięciu tych szpilek i zakopaniu się w domowe ciuchy. Miałam ostatnio na prawdę dużo pracy, pisanie artykułów, wywiadów. Jako, że jechałam na wakacje na dwa tygodnie do Nowego Jorku to musiałam teraz wszystko pozałatwiać tak, aby mnie czasem nie ganiali. W końcu dojechałam do mieszkania które wspólnie wynajmowaliśmy z Joselu. Byliśmy ze sobą już cztery lata i coraz częściej dochodziły do nas pytania kiedy ślub, ale jak na razie nam się nie spieszyło. Było dobrze tak jak jest. Weszłam do mieszkania i się przywitałam z nim. Od razu ściągnęłam szpilki i poczułam się dobrze. Dzisiaj wystarczająco mi przeszkadzały.
  • Hej. - i się do mnie uśmiechnął a ja rzuciłam na kanapę
  • Jak ci minął dzień?
  • Dobrze. - na co się do niego uśmiechnęłam - Ale nie szykujesz się?
  • Szykuje? Na co?
  • Impreza?
  • Aj... zapomniałam. - i się klepnęłam w czoło
  • Masz czas.
  • Nie możesz iść sam? Nie mam sił.
  • No... raczej chciałem z tobą.
  • Aj, ale ja na prawdę nie mam sił. Dzisiejszy wywiad mnie wymęczył.
  • Heh... no ok.
  • Nie martw się. I tak będą wszyscy więc będziesz miał z kim rozmawiać
  • To ide się przygotować

***

Poszedłem sam na imprezę i siedziałem właśnie przy barze a raczej chciałem zamówić sobie kolejne piwko kiedy podeszła do mnie jakaś dziewczyna, która była ładna i wysoka. Od razu moje oko ją zjechało a ona się do mnie uśmiechnęła siadając obok. Przywitałem się z nią co sama odwzajemniła.
  • Napijesz się czegoś?
  • Drinka? - i założyła nogę na nogę a ja jej zamówiłem - Ale sam przy barze?
  • Tak się złożyło.
  • Rozumiem.
  • Ale teraz już nie. - i się do niej uśmiechnąłem a ta nachyliła
  • Możesz mi coś powiedzieć? Te dziewczyny w loży za mną dalej się na nas patrzą?
  • Tak?
  • Aj bo widzisz trochę się z nimi założyłam. Bo jestem w sumie nieśmiała i nie wierzyły mi, że do ciebie podejdę
  • Yhym. I co w związku z tym?
  • Mogą tak patrzeć. - więc z uśmiechem napiłem się piwa co odwzajemniła
  • Jestem Joselu.
  • Estella.
  • Ładnie. - a ona podziękowała
  • Nikt mi nie powiedział jeszcze, że mam ładne imię
  • Czyli jestem pierwszy?
  • Tak. Wszyscy zawsze mówią mi, że jestem ładna
  • Bo jesteś.
  • Ej bo się zawstydzę. - i delikatnie klepnęła mnie w udo - Ale jesteś tu sam?
  • Niestety.
  • No ja jestem z przyjaciółkami. Świętujemy koniec pracy
  • To fajnie. Więc za spotkanie? - i podniosłem kufel
  • Tak. - i sama wzięła do ręki szklankę i napiła się przez słomkę i założyła nogę na nogę
  • Zatańczysz?
  • Jasne. - więc podałem jej dłoń za którą złapała i zeskoczyła z krzesełka.

Poszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć blisko siebie. Bawiłem się świetnie i zarzuciła swoje dłonie na moim karku więc sam objąłem ją w pasie. I delikatnie macałem palcami po idealnej figurze. I zaczęła lecieć wolna muzyka więc przysunęła się do mnie. Przytuliłem ją i kołysaliśmy się w rytm muzyki i się do mnie uśmiechnęła i musiałem przyznać, że ma ładny uśmiech. Ale sam go odwzajemniłem i wtedy pochwaliła mnie, że ładnie tańczę Więc aby nie być gorszym też ją pochwaliłem i dostałem od niej jeszcze większy uśmiech. Okręciłem ją i się serdecznie zaśmiała i ją wygiąłem i postawiłem do pionu i znalazła się blisko mnie. Nachyliłem się nad nią i ją pocałowałem co odwzajemniła mrucząc i na jakiś czas zajęliśmy się tą czynnością i całowała bardzo dobrze. Odsunąłem się od niej i uśmiechnąłem co odwzajemniła.
  • Idziemy do baru? - na co pokiwała głową więc ją pociągnąłem a ta napiła się szybko drinka - Powoli. - zaśmiałem się ale ta jedynie usiadła na krześle i widziałem jej udo i pijąc piwko zjechałem ją wzrokiem a ta pomasowała sobie kark i smyrała mnie stopą więc zamruczałem i położyłem swoją dłoń na jej kolanie i czułem jak przeszedł po niej dreszcz więc się wyszczerzyłem bo dawno tak nikt nie reagował na mój dotyk
  • Idziemy?
  • Dokąd?
  • Odprowadzisz mnie.
  • Ok. - więc wyszliśmy z klubu i od razu złapała taksówkę i do niej wsiedliśmy - Daj mi swój numer.
  • Na ręce? - zaśmiała się
  • Nie, lepiej nie. - i podałem jej swój telefon na co wpisała swój numer i podpisała swoim imieniem i mi oddała - Dziękuje. - więc się do mnie uśmiechnęła i położyła dłoń na moim udzie więc ją pogłaskałem i się przysunęła do mnie więc objąłem ją ramieniem i zaraz jej nogi leżały na moich a ona głaskała moją klatkę piersiową na co zamruczałem i zaraz poczułem jej usta na swoich i język, który szukał mojego więc odwzajemniłem
  • Zaprosiłabym cię na górę do siebie, ale wiem że pewnie nie skorzystasz - szepnęła i przegryzła mi dolną wargę
  • Jestem za grzeczny - i wtedy facet zaparkował a ta zapłaciła za swój kurs i się odwróciła do mnie całując mnie i szepnęła
  • Zadzwoń kiedy będziesz chciał. - i położyła coś na mojej dłoni i wyszła a ja dopiero zobaczyłem, że zostawiła mi swoje majtki na co się zaśmiałem i pojechałem pod swoje mieszkanie i wysiadłem chowając prezent do kieszeni

***

Kiedy się przebudziłam Joselu spał zakopany w poduszki więc się tylko cicho zaśmiałam. Nie słyszałam kiedy wrócił bo po przyłożeniu głowy od razu zasnęłam. Ale poszłam do łazienki pod prysznic i ubrana tylko w bieliznę i szlafrok poszłam do sypialni gdzie wskoczyłam na swojego chłopaka a ten tylko zamruczał.
  • Wstawaj śpiochu. - zaśmiałam się
  • Nie chce.
  • Mieliśmy iść na obiad do moich rodziców.
  • Dzisiaj? - jęknął a mi się zrobiło przykro, że zapomniał
  • Tak, ale ok jakoś cię wytłumaczę.
  • Nie no ... jakoś się zbiorę
  • Daj spokój masz kaca.
  • No mam.
  • Czyli impreza udana? - a on pokiwał głową z uśmiechem - To dobrze. - i wstałam z niego i z łóżka i ściągnęłam szlafrok z siebie a ten dalej leżał

Wyciągnęłam z szafy wcześniej przygotowany strój i ubrałam na siebie spódnicę i ładniejszą bluzkę. Spakowałam swoją torebkę i dobrałam dodatki. Usiadłam na łóżku i zapinałam swoje sandałki na wysokim obcasie.
  • Przeproś ich za mnie.
  • Jasne.
  • Przepraszam.
  • Idę. - i wstałam z łóżka - Będę zapewne późnym popołudniem bądź wieczorem.
  • Ok.
  • Pa. - i dałam mu buziaka w policzek
  • Baw się dobrze.

***

Mar miała dzisiaj pociąg i na cały weekend jechała do Barcelony. Zostawiła mnie sama na dwa dni, ale jakoś nie było mi z tego powodu smutno. Zadzwoniłem do Estelli i zaprosiła mnie do siebie. Więc wyszykowałem się i pojechałem autem do jej mieszkania. Od razu wbiegłem na górę i zapukałem do drzwi, które otworzyła mi ubrana w kuse ciuchy więc od razu ją zjechałem wzrokiem i się przywitałem. Podałem jej kwiatka za którego podziękowała i kręcąc bioderkami poszła do kuchni gdzie tyłem do mnie wstawiała go do wazonu. A ja się rozglądałem po małym mieszkaniu.
  • Coś do picia, jedzenia czy coś innego?
  • Hmm innego? - a ta szeroko uśmiechnięta oparła się o blat kuchenny

Podszedłem do niej od razu ją całując co odwzajemniła i objęła mnie w pasie a ja sam pogłębiałem pocałunki i pozwoliłem jej odpiąć mi spodnie. Kiedy je zsunęła to mnie pochwaliła na co od razu poczułem krew krążącą w ciele, zwłaszcza tam na dole. Pocałowałem ją od nowa i pozbyłem ją sukienki pod którą nie miała nic i usiadła na stole przyciągając mnie do siebie więc sam ściągnęłam sobie koszulkę. Wyciągnąłem ze spodni gumkę i od razu mi założyła i wszedłem w nią do końca. Poruszałem się rytmicznie i byłem jak nigdy napalony. Od razu zrobiło mi się gorąco tak samo jak Estelli i tylko jęczała mi wbijając paznokcie w moje plecy. Krzyknęła, że chce mocniej więc podniosłem ją ze stołu. Ale ta i tak się odwróciła do mnie więc popchnąłem ją na ścianę i długo nie wystarczyło nam aż poczujemy spełnienie. Odwróciła się do mnie przodem i przyciągnęła mnie do siebie.
  • Widzę, że niedopieszczony. - szepnęła z zadziornym uśmiechem
  • Może.
  • Mam dzisiaj cały dzień wolny
  • Tak się złożyło że ja też - i pogłaskałem ją po tyłku i pociągnęła mnie do sypialni gdzie położyliśmy się na łóżku i wyciągnęła całą paczkę gumek jak powiedziałem, że nie mam więcej na co zamruczałem
  • Możesz bez. - więc zadowolony leżałem obok

Ale zaraz już siedziała na mnie i mogłem dogłębnie badać jej wnętrze. Ale jednak wykończeni ciągłym badaniem swoich ciał zasnęliśmy i obudziłem się pod wieczór więc poszedłem po swój telefon i się nie myliłem. Mar do mnie dzwoniła i pisała. Tylko odpisałem jej krótkiego sms'a aby nie dzwoniła i wróciłem do łóżka. Było mi cholernie dobrze z Estellą i nie żałowałem a wręcz przeciwnie.  

niedziela, 10 marca 2013

Prolog

I w końcu nadeszła ta chwila... wracam z dwojoną siłą, bo z kolejnym opowiadaniem, które zaczęłam praktycznie pisać od nowa, bo nie od zera. Gdyż niektóre rozdziały są jeszcze z grudnia 2011 roku. Ale zbyt bardzo mi się ta historia spodobała, zbyt bardzo ciążyła mi na sercu i w końcu usiadłam do niej i tak o to skończona, zostaje wam przedstawiona.
Mam nadzieję, ze się wam spodoba tak samo jak mi. Tak samo jak szablon, który po raz kolejny wykonała Natalia! Której jak zawsze bardzo dziękuje. Również został dodany mój opis, mam nadzieję, że i on się wam spodoba, choć większość z was mnie już dobrze zna.

Jednak wracając do opowiadania: jest to historia Joselu i Mar. Młodej pary, która poznała się w Madrycie i tak mieszka. Joselu to piłkarz Castilli, Mar to dziennikarka Vogue. Piszę to teraz, bo nie będzie opisów bohaterów. Możecie tam tylko zobaczyć zdjęcia i ich nazwiska to wszystko. Stwierdziłam, że tak będzie lepiej bo po co tworzyć sztuczny opis, jeśli można wywnioskować niektóre cechy w czasie czytania.
Opowiadanie ma 25 rozdziałów, nie mniej, nie więcej. Jest już całkowicie skończone więc mogę dodawać w każdej chwili i kiedy chcecie, stąd też moje pytanie, czy wrócić do publikowania dwa razy w tygodniu? Zastanówcie się, a tymczasem zostawiam was z prologiem.

&&&


4 lata wcześniej

Miałam już dosyć siedzenia w domu przed biurkiem, albo na tarasie z laptopem. Nie nawiedziłam tych momentów, kiedy zbliżał się koniec roku a ja musiałam zaliczyć wszystkie przedmioty i dobrze napisać pracę. Już wolałam iść na egzamin niż siedzieć nad tysiącem książek, publikacji i po prostu notować i notować, aż powstanie określona liczba liter. Na dodatek nie miałam przez to czasu nawet na zakupy, zwykłe odpoczywanie czy też spotykanie się z Adrianą, moją najlepszą i jedyną przyjaciółką. Zresztą ona sama miała ciężko bo tak samo jak ja musiała zaliczyć kolejny rok na dziennikarstwie. I dlatego sama siedziała nad swoimi pracami, ale w końcu umówiłam się z nią na kawę w naszej ulubionej kafejce. Więc wyszykowałam się w same najwygodniejsze rzeczy jakie znalazłam w swojej szafie, do tego spakowałam swoją dużą torbę i gotowa wyszłam z domu. Po drodze wstąpiłam jeszcze do biblioteki gdzie wypożyczyłam dwie kolejne książki i ruszyłam spacerkiem w stronę kafejki. Usiadłam przy stoliku od razu na krzesło obok rzucając swoje rzeczy i zamówiłam sok dla siebie. Musiałam czekać na swoją przyjaciółkę jeszcze godzinę więc za ten czas wyciągnęłam swojego laptopa i zaczęłam od nowa pisać pracę, ale po dziesięciu minutach doszłam do wniosku, że muszę choć jeden dzień odpocząć od tego wszystkiego więc po prostu sprawdzałam sobie wszystkie strony, tak samo jak e-maile. Nie zwracałam na nic uwagi, ale w pewnym momencie zobaczyłam jak przy moim stoliku pojawił się jakiś wysoki chłopak więc od razu podniosłam wzrok na niego.

- Przepraszam te krzesło jest wolne? - i wskazał na jedno, które stało obok mnie
- Tak, tak. - i od razu zabrałam swoją bluzę
- Dziękuje. - i się do mnie uśmiechnął co odwzajemniłam

On wrócił do swoich znajomych, a ja spojrzałam na telefon i jeszcze miałam pół godziny do przyjścia Adriany więc nie zamawiałam jeszcze kawy bo jak wiadomo lepsza jest ciepła niż zimna. Ale zamknęłam laptopa i schowałam go do torby bo i tak padał mi już. I wtedy dostałam wiadomość, że mogę zamówić kawę więc zawołałam kelnerkę i zamówiłam dwie kawy i jedno duże ciacho dla mojej przyjaciółki. Bo ja niestety musiałam zrzucić co nie co, aby pokazać się w bikini. Kiedy te dwie rzeczy zostały przyniesione to z uśmiechem przywitałam Adrianę, która wpadła do knajpki. Dałam jej buziaka w policzek i od razu podsunęłam kawkę z ciachem.

- Kochana. Ale widzę ze sprzętem. - i wskazała na moją torbę na co westchnęłam a ona sama tam rzuciła swoje rzeczy
- Już mam dość, ale jedyna pozytywna myśl to taka, że jeszcze dwa egzaminy i ta praca i mogę szaleć na wakacjach.
- W Marbelli. Aj, sama nie mogę się doczekać, ale ja mam tylko jeden egzamin.
- Oj tam. No zawaliłam tam ty, ale teraz wszystko umiem.
- Jak zawsze, Mar w końcu jest zawsze przygotowana. - zaśmiała się tak samo jak ja
- Przepraszam to dla pani. - powiedziała kelnerka i postawiła przede mną ciasto
- Ale ja nie zamawiałam. - od razu rzuciłam
- To na koszt tego pana. - i wskazała na chłopaka co pożyczył krzesło na co się zaśmiałam i mu podziękowałam
- No, no. Puszczę cię tylko na chwilę samą a już nowych adoratorów masz.
- Daj spokój. - ale poczułam rumieńce
- Musisz zjeść bo to takie ciacho.

Więc tylko złapałam za widelczyk i nabrałam kawałek i musiałam przyznać, że chłopak jednak miał gust bo wybrał jeden z moich ulubionych ciast. Tyle tylko, że on zaraz ruszył w naszym kierunku więc wytarłam usta serwetką, aby czasem nie być ubrudzoną czekoladą. A Adriana jedynie się szeroko uśmiechała.

- Przepraszam, że przeszkadzam po raz kolejny. - i odstawił krzesło na swoje miejsce
- Nic nie szkodzi. I dziękuje za pyszne ciacho.
- Dla ładnej dziewczyny zawsze do usług.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak tylko podziękować i za komplementy.
- To może w ramach podziękowań dasz się zaprosić na kawę?
- Sama nie wiem...
- Proszę, tylko jedna kawa a jak się nie spodoba to obiecuje dać Ci spokój.
- No dobrze. A kiedy?
- Ja mam wolne to może pojutrze?
- Nie bardzo mam ostatnie egzaminy i nie mam czasu niestety. - i widziałam wzrok Adriany i jego minę i nie wiedziałam o co im chodzi
- W takim razie może napiszę ci mój telefon. - i wyciągnął serwetkę i wziął długopis od mojej przyjaciółki - I po prostu napiszesz do mnie kiedy będziesz miała czas?
- No dobrze, ale jak podpisać? - i złapałam za serwetkę
- Joselu. - na co się do niego uśmiechnęłam - A?
- Mar. - i dostałam sama od niego uśmiech
- Ale dobrze ja muszę uciekać bo koledzy czekają, więc życzę miłego dnia i czekam na kawę.

Joselu odszedł a ja od razu wpisałam jego numer sobie w telefon a chusteczkę schowałam do torby. Kto by pomyślał, że jedno wyjście na kawę może przynieść tak miłe wydarzenia.